…Statkiem na parę, piękny rejs.
A w zasadzie nie statkiem na parę, tylko promem. Płyniemy do Anglii. Ponieważ samochodem i nie do Londynu, tylko do Manchesteru, więc lepiej nam było promem niż pociągiem. Stena Line z Hoek van Holland do Harwich. Rejs trwa 6 godzin, ale chyba jakoś przetrwam. Najpierw skończę tego posta, a potem pewnie poczytam książkę, może poserfuje w internecie. Ogromną zaletą jest darmowe połączenie internetowe. Sześciogodzinny rejs przestaje być straszny. Zabawne jest to, że jeżeli bym leciała 6 godzin samolotem nie miałabym problemu z brakiem internetu. Czytałabym spokojnie książkę. Wiedząc, że będziemy płynąć promem pierwsze co sprawdziłam na ich stronie internetowej był dostęp do internetu. Nie wiem jak to działa w mojej głowie. Tak czy inaczej wolę patrzeć na chmury niż na wodę, chociaż muszę przyznać, że widok z tylnego pokładu nie jest taki zły.
Robiliście Tytanica na dziobie? :)
LikeLike
Nawet chciałam takie zdjęcie zrobić na bloga, ale na dziób nie było wyjścia, a na ogonie to nie to samo.
LikeLike
może dlatego że więcej przestrzeni żeby wytachać laptopa i żaden współpasazer obok nie wgapia się w nasz ekran tak jak ma to miejsce w samolocie? :)
LikeLike
Nie pomyślałam o tym. Do tej pory myślałam, że to dlatego, że dosyć długo samolot był moim miejscem pracy. Możliwe, że masz jednak rację. :)
LikeLike