Czas pędzi nieubłaganie i właśnie mijają trzy miesiące od mojego ostatniego wpisu. Powinnam się wstydzić, ale jakoś nie mogę.
A w ciągu tych trzech miesięcy skończył się remont kuchni trwający dwa miesiące, plac za oknem też już piękny i skończony. A ja byłam wykończona. Remontem, niedosypianiem i nielubianą pracą. Teraz wstępują we mnie nowe siły, bo po remoncie sypiam lepiej i pracy też już nie mam. Dlaczego? Bo zrezygnowałam. Nadszedł czas na zajęcie się powodem moich studiów. Teraz też skupiłam się wyłącznie na studiach i nauce, bo semestr się kończy i zaraz egzaminy. Roboty mam po uszy, ale mimo to czuję wewnętrzny spokój. Będzie dobrze, dam radę. Zresztą wyjścia nie mam.
Ostatnio namiętnie piekę ciasta i ciasteczka, w ramach przerw w nauce i radości z działającego piekarnika. Czym by się tutaj pochwalić? Może zebrą? Wyszła piękna. I pyszna.