Oficjalnie piszę pracę dyplomową i jak na prawdziwą studentkę przystało, robie wszystko inne. Dzisiaj nawet nie spojrzałam w kierunku komputera. Pracę muszę mieć gotową za 2 (słownie: dwa) tygodnie. W sumie sporo już mam, ale nie powinnam się obijać. I w sumie się nie obijam, bo zrobiłam dwa dżemy, upiekłam trzy bochenki chleba i grissini, zrobiłam sałatkę jarzynową, ugotowałam zupę krem marchewkowo-miodową i zrobiłam dzisiejszy obiad. Szkoda, że piszę pracę z lingwistyki zamiast z gastronomii.