Tydzień w moim telefonie #3

Week 3

Mam wrażenie, że ten tydzień był wyjątkowo krótki. Nie mogę uwierzyć, że to już niedziela. 

Najczęściej jest tak, że tydzień wydaje się krótki, kiedy dużo się dzieje. Ten tydzień nie był ekscytujący, w zasadzie nic ciekawego się nie wydarzyło. Nie wiem dlaczego zleciał jak z bicza trzasł.

W poniedziałek mieliśmy sztorm. Wiało ponad 100km/h. Drzewa się waliły na domy, samochody i niestety przechodniów. Tego dnia miałam egzamin i wykład. Gdyby to był tylko wykład to darowałabym sobie wychodzenie z domu, tak jak zalecała straż pożarna. Jednak egzamin zmusił mnie to podjęcia próby dotarcia w jednym kawałku do Amsterdamu. Niestety na próbie się skończyło. W momencie w którym dotarłam na stację kolejową, pociągi już nie jeździły. Kilka drzew zwaliło się na tory i spowodowało komunikacyjny chaos. Cieszyłam się tylko, że nie pojechałam wcześniejszym pociągiem do Amsterdamu, bo powrót do domu nie byłby wesoły.
Wieczorem miałam w planach babski wieczór u koleżanki, ale po jej sztormowych przygodach, przełożyłyśmy to na inny dzień. Ponieważ zrobiłam sernikowy smakołyk, żeby zabrać ze sobą i nie chciałam żeby się zmarnował (tak jakby to było możliwe) zaprosiliśmy znajomą parę na mały obiad. Podałam zupę marchewkowo-miodową, makaron z wędzoną makrelą według przepisu Nigelli Lawson i deser, oczywiście. Było pysznie i wesoło.

We wtorek przestało wiać, więc pojechałam na zajęcia. Za to koty odpoczywały po stresującym poniedziałku (2). Biedne nic nie rozumiały z tego wiatrowego hałasującego chaosu.

W środę miałam dzień lenia i nie pojechałam na zajęcia. Za to dopracowałam tłumaczenie na warsztaty, a wieczorem Sabrina przyniosła nam włoskie ciasteczka do spróbowania. Ciasteczka są robione na oliwie z oliwek i wypełnione dżemem winogronowym (3). Są w porządku, ale ze względu na dosyć mocny smak oliwy, nie da się ich dużo zjeść na jednym posiedzeniu. Może to i lepiej?

Reszta tygodnia upłynęła pod znakiem wykładów i zadań domowych. Ciężko mi to ostatnio przychodzi. Może brak prawdziwych wakacji zaczyna zbierać plon? Wczoraj w ramach odmóżdżania zrobiłam zebrę (4). Lubię bardzo to ciasto, ale nie robię go często ze względu na mozolne przygotowanie. Wczoraj było mi to właśnie potrzebne. Pełne skupienie przy wlewaniu warstw do formy przeczyściło mi głowę i pozwoliło na lepsze skupienie na sprawach naukowych.