Ten tydzień był wyjątkowo spokojny. Nic się nie działo, nic nie narozrabiałam i mało zrobiłam. Pewnie powinnam była więcej, ale leń mnie nie opuszcza.
Tydzień spędziłam pomiędzy domem a uczelnią. Nigdzie się nie szlajałam i nie łobuzowałam w kuchni.
W deszczowe dni, po powrocie do domu, serwowałam sobie gorącą czekoladę na rozgrzanie. Mościłam się z nią na kanapie, koło moich kochanych kocurów i albo oglądałam seriale, albo czytałam. W tym tygodniu doszła książka Davida Lebovitza “The Sweet Life in Paris” i teraz ją sobie po trochu dozuję.
Uwielbiam sklepy serowe. Mogłabym w nich zamieszkać.
Wczoraj zrobiłam lody kawowe i upiekłam ciasto czekoladowe, obydwa według przepisu Nigelli Lawson, z jej najnowszej książki kucharskiej “Nigellissima”. Obydwa wyszły przepyszne i zaserwowaliśmy je sobie wczoraj na deser.
Jak już mówiłam, ten tydzień nie był zbytnio ekscytujący. Nuda, panie!