To był dziwny tydzień. Zanim się obejrzałam już była sobota, a ja nic nie napisałam na blogu od poniedziałku. Nie tak miało być. Co ja takiego robiłam przez ten tydzień?
We wtorek zaczęłam znowu zajęcia na uniwersytecie, a w środę przyjechał do nas znajomy z Anglii w odwiedziny. I tak jakoś przebimbałam ten tydzień czytając, delektując się śniadaniami i leniąc się na kanapie w kocim towarzystwie.
Na powitalną kolację dla S. zrobiłam pysznego pieczonego kurczaka, według przepisu Nigelli Lawson z Nigellissimy. To jedno z najłatwiejszych i najbardziej efektownych dań jakie do tej pory przygotowałam w mojej kuchennej karierze.
Dosyć spontanicznie upiekłam też bananowca. Szkoda mi było wyrzucać przejrzałe banany, które już kilka dni leżały w kuchni i nikt ich nie chciał zjeść.
Wydaje mi się, że dopadła mnie wreszcie lekka zimowa depresja. Nic mi się nie chce i jestem ciągle senna. Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie i wszystko wróci do normy.
Dzieki Twoim cotygodniowym podsumowaniom widze jak szybko czas leci.
Masz moze linka do tego przepisu na kurczaka?
LikeLike
Nie mam niestety linka. Chyba czas wrzucić ten przepis na bloga, bo więcej osób się dopytuje.
LikeLike