Kolejne dziesięć dni za nami i znowu obyło się bez problemów. Wychodzi na to, że małe rzeczy, czy momenty, bardzo mnie cieszą. W sumie wiem to już od dawna, ale nie ma to jak potwierdzenie własnych przypuszczeń.
Dzień 11: Alice nie jest zainteresowana światem.
Dzień 12: Jack pozuje do zdjęcia. Prawdziwy model.
Dzień 13: Alice na regale. Koty i książki zawsze wywołują u mnie uśmiech na twarzy.
Dzień 14: Znowu chodzę w ramach uprawiania sportu. Mam szczęście mieszkać w pięknej okolicy.
Dzień 15: Spotkanie z koleżanką podczas wieczoru o Janie Karskim w bibliotece uniwersyteckiej a Amsterdamie.
Dzień 16: Błękitne poranne niebo po deszczowym dniu poprzednim.
Dzień 17: Świeży chleb, prosto z piekarnika, z masłem.
Dzień 18: Wizyta w bibliotece. Mogłabym tam spędzić cały dzień.
Dzień 19: Zapisywanie myśli w notesie.
Dzień 20: Kolacja w naszej ulubionej włoskiej restauracji.
Jeżeli chcecie być na bieżąco z moimi momentami szczęścia to zapraszam na mój Instagram.