Wróciłam do domu. Po twardym upadku, po którym myślałam, że trudno będzie znaleźć drogę z powrotem, udało mi się. Wróciłam. Piszę, tłumaczę i zaczynam ze spokojem patrzeć na to, co mnie czeka na uniwersytecie.
Jedyna droga to, jak mówi Elizabeth Gilbert, powrót do pracy, sumiennie, codziennie, małymi krokami. Nie chcę się poddawać, bo lubię tę robotę, dlatego też codziennie siadam przy biurku i robię swoje.
A Ty jak sobie radzisz z porażkami?