Na pewno nie boli od nadmiaru książek. Wakacje okazały się być bardzo łaskawe dla mojego książkowego uzależnienia. Przywiozłam do domu 10 nowych książek i bardzo fajną książkową torbę, a nawet trzy.
Swego czasu chwaliłam się na blogu listą, bardzo długą listą (NL), książek, które leżą na półce „do przeczytania”. Do tego doszły książki czerwcowe, z których kilka już przeczytałam, a teraz jeszcze dołożyłam książki z wakacji. W ten oto sposób stos zamiast się pomniejszać, się powiększa.
Z dumą jednak przyznaję, że z powyższego zdjęcia tylko dwie książki są kupione. Resztę wygrzebałam z pudeł u znajomych, którzy chcieli się pozbyć kilku egzemplarzy przed przeprowadzką do nowego domu.
Książkę Tima Parksa kupiłam w ramach akcji Books Are My Bag i dostałam do niej torbę z tymże napisem. W zasadzie dostałam trzy, bo pani w sklepie obawiała się, że nadruk może zejść w praniu.
Jakby książek mi było mało, regularnie wypożyczam też książki z biblioteki. Nie wiem czy kiedykolwiek ogarnę sytuację książkową w domu. Na szczęście długie jesienne i zimowe wieczory zachęcają do zwinięcia się na kanapie w towarzystwie książki. Tego się trzymam i staram się nie myśleć o tym, że powinnam czytać literaturę do prac dyplomowych.
Mam nadzieje, ze Hilary Mantel niedługo znajdzie się na twoim blogu :)
LikeLiked by 1 person
Postaram się szybko za nią zabrać. :-)
LikeLike