Jest głośno. Nikt nie szepcze, telefony dzwonią, słychać śmiechy, rozmowy i pobrzękiwanie porcelany. Tak przynajmniej jest w mojej, haarlemskiej bibliotece. Doskonale pamiętam moją pierwszą tam wizytę.
Moje zaskoczenie było spore. Rozglądałam się niepewnie, oczekując groźnie spoglądającej pani bibliotekarki, wyłaniającej się bezszelestnie zza jednego z regałów, z groźną miną i palcem na ustach uciszającej hałasujących. Przyzwyczajona do szeptania i bezgłośnego chodzenia, a w zasadzie suwania na specjalnych szmatkach, po bibliotece, nie do końca rozumiałam co się wokół mnie dzieje.
Okazuje się, że biblioteka może być miejscem spotkań, dla dorosłych i młodzieży. W specjalnej części dla dzieci, rodzice czytają na głos swoim pociechom, a maluchy biegają i ściągają książeczki z półek. „Raj na ziemi”, pomyślałam szybko. Biblioteka, która nie jest miejsce świętym, ale miejscem, gdzie ludzie chętnie przychodzą porozmawiać ze znajomymi lub nieznajomymi, poczytać czasopisma, posłuchać muzyki i wypożyczyć książki oczywiście.
Haarlemska biblioteka ma też miejsca do pracy i nauki, gdzie obowiązuje cisza. W tygodniach przedegzaminacyjnych jeszcze przed otwarciem dziedziniec biblioteczny wypełnia się uczniami i studentami, którzy za chwilę zapełnią stryszek. Lubię wtedy spędzić trochę czasu w kawiarni na dole. Obserwuję jak studenci, z lekkim amokiem w oczach, uzupełniają braki kofeiny i oddycham z ulgą, że to już za mną.
Lubię moją bibliotekę i wiem, że chociaż nałożyłam sobie zakaz wypożyczania książek dopóki nie pomniejszę domowego stosu, będę tam regularnie zaglądać. Pooddycham atmosferą, przejrzę kilka czasopism i dopiszę kilka tytułów do listy książek do wypożyczenia. Uwielbiam bibliotekę i cieszę się, że mam ją w zasięgu ręki.
Kocham biblioteki, ale nie znam zupełnie tej wersji “głośnej”. Jest to dla mnie zaskoczenie. Ale, dlaczego nie? Jeśli jest osobne miejsce gdzie można się skupić w ciszy, to nie miałabym nic przeciwko :)
LikeLike
Na początku zupełnie nie mogłam się odnaleźć, ale teraz podoba mi się takie rozwiązanie. Myślę, że dzięki temu więcej osób, szczególnie młodzieży, korzysta z biblioteki. :-)
LikeLike
Na pewno! Może właśnie srogie spojrzenie bibliotekarki i nakaz ciszy odstraszają ich od tego miejsca ;) A w trochę luźniejszych warunkach można poczuć się pewniej, porozmawiać o książkach, a bibliotekarka czasem może “wciśnie” jednemu, czy drugiemu wartościową książkę, po którą sam by nie sięgnął.
LikeLiked by 1 person
Myślę, że dotknęłaś sedna sprawy. :-)
LikeLike
Ciekawe uwagi, może dobry materiał do felietonu w Biuletynie.
LikeLike
Pomyślę nad tym. :-)
LikeLike
Tak dziwna ta cisza w bibliotece, co innego czytelnia. Pamiętam nawet, że jako młody człowiek miałam troszkę stracha przed biblioteką i bibliotekarką, ale pociąg do książek zawsze wygrywał :-)
LikeLike
A u mnie biblioteka z dziwnymi zasadami przegrała z kupowaniem książek. Za to teraz odbijam sobie z nawiązką. :-)
LikeLike