
Dzień książki i praw autorskich, międzynarodowy zresztą, mamy dzisiaj. I skoro Holendrom nie w głowie dzień książki, tylko zbliżający się Dzień Króla, to mam nadzieję, że przynajmniej w mojej ojczyźnie dzieje się lepiej.
W zeszłym tygodniu ogłoszono pisarza prezentu książkowego podczas przyszłorocznego tygodnia książki i jest to kobieta, Esther Gerritsen. Przez ostanie 12 lat byli to mężczyźni, ostatnią kobieta, która dostąpiła tego zaszczytu była Anna Enquist. To bardzo ciekawe zjawisko w tak (teoretycznie) wyemancypowanej Holandii.
No ale nie o emancypacji chciałam, tylko o Esther Gerritsen.

Autorka urodziła się w 1972 roku i debiutowała w 2000, zbiorem opowiadań. Trzy z jej książek były nominowane do nagrody Libris Literatuur Prijs: „Superduif”, „Dorst” i „Roxy”. W 2014 otrzymała nagrodę Frans Kellendonk-prijs, przyznawaną co trzy lata holenderskiemu autorowi za dorobek literacki, który ukazuje niezależne i oryginalne spojrzenie na problematykę społeczną i egzystencjalną.
Dla zainteresowanych polecam post Olgi Niziołek o Esther Gerristsen na stronie pisarzemowia.nl
U mnie na półce czeka „Dorst” i coś mi się zdaje, że będzie to moja następna lektura.
Może i dzień światowy, ale nie holenderski. Boekenweek jestchyba w marcu, a Kinderboekenweek w październiku. Mam wrażenie, że Holendrzy jakoś nie bardzo się przejmują światowymi dniami czegokolwiek. W końcu najważniejsze są holenderskie dni! Pozdrowienia!
LikeLike
A szkoda, że się nie przejmują, bo to też dzień praw autorskich. Coś widać w internecie, ale dosyć mało. Boekenweek jest w marcu, a dziecięcy nie wiem, bo to nie moja bajka. :-)
LikeLike