
Libris Literatuur Prijs, tak jak Booker Prize w Wielkiej Brytanii, to chyba najbardziej prestiżowa nagroda w niskich landach. Wczoraj (11 maja) poznaliśmy zwycięzcę tegorocznej edycji.
Nagroda Libris Literatuur Prijs została powołana do życia w 1993 roku, na wzór brytyjskiej nagrody Booker. Od 2010 roku kandydatami do nagrody mogą być tylko powieści, napisane w języku niderlandzkim i wydane w poprzednim roku.
Co roku, pod koniec stycznia, jury ogłasza listę długą (longlist), składającą się z 18 tytułów. Biorąc pod uwagę, że nadsyłane jest średnio około 160 książek, zadanie nie może być łatwe. Potem, w marcu, ogłaszana jest lista krótka (shortlist), czyli 6 tytułów, a każdy z nominowanych autorów otrzymuje €2500. Ogłoszenie listy krótkiej odbywa się, tradycyjnie, w Nieuwe Kerk w Amsterdamie.
W maju, podczas uroczystej kolacji w Spiegelzaal (Sala Luster), w hotelu Amstel (EN), również w Amsterdamie, zostaje ogłoszony zwycięzca. Otrzymuje on nagrodę w wyskości €50000. Tegorocznym zwycięzcą Libris Literatuur Prijs został Adriaan van Dis (NL), z książką Ik kom terug.
W raporcie jury możemy, między innymi, przeczytać:
“Ik kom terug” wciąga czytelnika od pierwszych stron i już nie puszcza. Całkowicie zanurzasz się w świat bohaterów, wpadasz razem z nimi w kilka emocjonalnych wodospadów i ostatecznie, razem z autorem, godzisz się, ze spokojem, ze śmiercią matki.
Fakt, że ta książka wciąga ma wiele do czynienia ze ludzką złożonością, którą Van Dis obdarzył swoich bohaterów. Żaden z nich nie jest jednoznaczny, czy przejrzysty. Nie, są pełni sprzeczności, niejasności i kłamstw. Nawet kiedy matka umiera, nie jest gotowa powiedzieć synowi całej prawdy, i nadal gra z nim w grę na pograniczu rzeczywistości i fikcji.
Największą pułapką przy pisaniu takiej książki jak “Ik kom terug”, jest oczywiście egocentryzm, gdy pisarz tak wciąga się w swoje zajęcie, że zapomina, że wykonuje pracę dla czytelnika. Van Dis, jednak nigdy nie zawodzi publiczności.