Podwójne święto

DCF 1.0
16 czerwca 2005, z prezentem urodzinowo-przeprowadzkowym przed naszym domem w Amsterdamie

16 czerwca 2005, moje dwudzieste siódme urodziny, nieludzko wczesna godzina. Stoję na lotnisku w Krakowie, z walizką, której nie jestem w stanie sama udźwignąć. Poza tym mam 100 innych tobołków. Nadal nie wiem jak, dzień wcześniej, udałoby mi się wsiąść i wysiąść z pociągu, gdyby nie uprzejmy współpasażer i cierpliwy konduktor.

Za godzinę wylatuję do Amsterdamu. Na lotnisku będzie na mnie czekał A., bo to do niego się przeprowadzam. Nie denerwuję się, bo wiem, że zawsze mogę wrócić. Mam rodzinę i przyjaciół, którzy mnie wspierają. Skaczę więc na głęboką wodę. W Holandii nie mogę pracować, no i nie znam tego dziwnego, gardłowego języka.

Dziesięć lat później. 16 czerwca 2015, moje trzydzieste siódme urodziny, godzina trochę mniej wczesna. Ktoś wchodzi do sypialni i śpiewa „Lang zal ze leven”, przez zaspane oczy widzę szeroko uśmiechniętego A. ze świeczką urodzinową w babeczce i podaje mi śniadanie do łóżka. Nasza urodzinowa tradycja.

Nie wróciłam. Jestem szczęśliwa i przekonana, że dziesięć lat temu podjęłam najlepszą decyzję w życiu. W między czasie nauczyłam się języka, dostałam pozwolenie na pracę, przestało mi ono być potrzebne, przyjęłam obywatelstwo holenderskie, zrezygnowałam z pracy i zajęłam się spełnianiem własnych marzeń.

Przede mną nowy rok życia. Wkraczam w niego z noworoczno-urodzinowymi postanowieniami i nadzieją, że będzie to rok ciężkiej, ale jakże przyjemnej, pracy.

20 thoughts on “Podwójne święto

  1. Życzę Ci więc, żeby następne dziesięć lat (razy 6! conajmniej) było równie udane, No i żeby marzenia, które zaczełaś realizować, spełniły się w całości :)

    Like

Comments are closed.