Moje ulubione miejsca w Holandii

Ten wpis powstał w ramach majowego, a w zasadzie majowo-czerwcowego, projektu Klubu Polek na Obczyźnie.

Do tego tekstu musiałam wybrać pięć moich ulubionych miejsc. Muszę przyznać, że nie było łatwo. Najpierw pomyślałam, że ograniczę się tylko do mojego miasta, ale wtedy zabrakłoby miejsc, do których chętnie wracam, gdzie lubię spędzać czas.

1. Księgarnia w kościele Dominikanów w Maastricht.

Ta piękna gotycka budowla, pełna książek, została zbudowana w XIII wieku jako kościół klasztorny. Pod koniec XVIII wieku, klasztor został zlikwidowany, a kościół był wykorzystywany do innych celów. Był między innymi magazynem, kościołem, salą koncertową, parkingiem dla rowerów, terenem festiwalowym, aż w końcu został księgarnią.

To chyba jedyna księgarnia, w której ludzie szepczą. Atmosfera i wystrój sprzyjają skupieniu. Nawet w mieszczącej się tam kawiarni nie są prowadzone głośne rozmowy. Mogłabym tam spędzać długie godziny. Dobrze, że nie mieszkam w okolicy, bo obawiam się, że mój portfel mógłby tego nie wytrzymać.

2. Moje miasto: Haarlem

Lubię Haarlem. Codziennie cieszę się, że zdecydowaliśmy się zamieszkać tutaj, zamiast w tłocznym Amsterdamie. Haarlem, stolica Północnej Holandii, otrzymał prawa miejskie w 1245 roku. Miasto leży nad rzeką Spaarne, widoczną na zdjęciu powyżej.

Wiosną wszystkie place i wiele ulic, zapełniają się kawiarnianymi ogródkami. Tutaj życie toczy się spokojnie, bez pośpiechu. Jak patrzę na ludzi wokół mnie mam nieodmiennie wrażenie, że mieszkańcy Haarlemu po prostu cieszą się każdym dniem.

3. Plaża

Czasem mam silną potrzebę wyrwania się z domu, oderwania się od komputera i obowiązków. Wskakuję wtedy na rower i dwadzieścia minut później jestem na plaży w Bloemendaal lub Zandvoort. Przysiadam sobie na piasku, spaceruję, albo zamawiam kawę w jednej z wielu plażowych knajp.

Bliskość morza, to jeszcze jeden z plusów mieszkania w Haarlemie. Nie bywam nad nim tak często jak bym chciała, ale sama świadomość, że w każdej chwili mogę tam pojechać, choćby na chwilę, wywołuje uśmiech na mojej twarzy.

4. Park Narodowy Zuid-Kennemerland

Czasem, gdy mam potrzebę przemyślenia paru spraw, zakładam adidasy i ruszam na dłuższy lub krótszy spacer. Już po piętnastu minutach marszu jestem w przepięknym parku – lesie Zuid-Kennemerland. Te ogromne tereny są rozłożone na powierzchni 3800 hektarów, pomiędzy Haarlemem, Zandvoort i IJmuiden.

Na tych terenach żyje ponad sto gatunków ptaków, saren, jeleni, królików, motyli, jak również dzikie konie, kucyki szetlandzkie, szkocka rasa wyżynna i żubry. Jest tam cicho i pięknie. Tak blisko miasta, a jednocześnie tak daleko.

5. Jeziora w Nieuwkoop (Nieuwkoopse plassen)

W tej okolicy mieszkałam przez siedem miesięcy, w okresie pomiędzy Amsterdamem i Haarlemem. Tam mieszkają moi teściowie i to właśnie u nich przeczekiwaliśmy poszukiwania domu i okres przeprowadzkowy. Ta kraina jezior jest położona w „Zielonym Sercu Holandii” (Het Groene Hart) w Południowej Holandii.

Jeziora w Nieuwkoop to strefa ciszy. Można pływać kajakiem, żaglówką lub łodzią z silnikiem elektrycznym. Nigdzie w Holandii nie wypoczywam tak jak tam. Cisza, słychać tylko ptaki, zarzucanie wędek i szum wioseł. Cudowny spokój, którego nierzadko mi potrzeba. Przyznaję, że coraz częściej mam wrażenie, że moje dni w życia w mieście są policzone.

Ten projekt jest dedykowany Stowarzyszeniu Piękne Anioły. Możesz wesprzeć Fundację dowolną kwotą. Więcej informacji znajdziesz na naszym blogu.