Wycieczka

IMG_5876

Obudziłam się wczoraj z pełną głową, cieżką, przepełnioną szaroburymi myślami. Z taką głową nic się nie da zrobić. Spod palców nie wychodzą żadne sensowne myśli. Wszystko jest jakieś takie pokraczne. Na szczęście jest na to rozwiązanie – długi spacer lub przejażdżka na rowerze. 

Wskoczyłam więc na rower i pojechałam na plażę, bo jak się zrobi mały przeciąg w głowie, to część ciężkości zostanie wywiana. Działa zawsze, bez wyjątku. Wiatr to jedna z najlepszych kuracji na nadmiar myśli.

Droga na plażę była trudna, pod wiatr i pod górkę. Musiałam włożyć dużo pracy w tę wyprawę. Normalnie dojazd do miejsca, do którego się wczoraj wybrałam zajmuje mi około 40 minut, a tym razem trwało to godzinę i kosztowało mnie dużo wysiłku.

Po ostatnim wzniesieniu odetchnęłam z ulgą, ale tylko na chwilę, bo zaraz musiałam walczyć z wiatrem na długiej prostej wzdłuż plaży. I tak, lekko posapując, doszłam do wniosku, że ta moja wycieczka to taka piękna metafora etapu, na którym jestem w życiu. (Mam na myśli sprawy zawodowe, bo w sferze prywatnej jest jak być powinno, czyli spokojnie. Dobrze.)

Trochę pod górkę, trochę pod wiatr, ciągle jakieś przeszkody. Myślę sobie jednak, że to tak jak z tą drogą na plażę, że nie mogę się poddawać, bo po tej długiej prostej będzie trochę lżej, będę osłonięta od wiatru, a chwilę potem osiągnę cel tej wycieczki i będę  mogła odetchnąć, usiąść i odpocząć.

Mimo, że kilka razy zastanawiałam się czy nie zawrócić do domu, to jednak dojechałam do celu. Gdybym się poddała nie wróciłabym do domu pełna nowej energii i z szerokim uśmiechem na ustach. Trzeba walczyć do końca. Nie poddawać się, nawet jeżeli nie widać celu na horyzoncie, a oczy łzawią od wiatru.

5 thoughts on “Wycieczka

Comments are closed.