Subiektywny alfabet emigracyjny: A jak mój ulubiony mąż

IMG_6130

A jak mój mąż A. To on jest powodem i napędem mojej emigracji. Mój osobisty latający Holender. Gdyby nie on, zamieszkanie w Holandii pewnie nigdy nie przyszłoby mi do głowy. Pisałam już o tym w zeszłym roku, przy okazji postu dla Klubu Polek na Obczyźnie

W październiku stuknie nam jedenaście lat razem, w czerwcu minęło dziesięć od mojej przeprowadzki tutaj. Wtedy, na początku 2005 roku, nie wiedziałam jeszcze, że A. będzie nie tylko moim partnerem, ale też mężem, najlepszym przyjacielem, moim największym fanem, moim wsparciem, siłą napędową do wszystkich zmian i moich szalonych pomysłów.

Codziennie dziękuję losowi, że rzucił go w 2004 roku do Warszawy. W A. znalazłam moją pokrewną duszę, człowieka, który kieruje się tymi samymi wartościami, który potrafi razem ze mną marzyć. Jestem mu wdzięczna za wsparcie i wiarę w moje możliwości. Bez niego nie byłabym tu, gdzie teraz jestem, nie robiłabym tego, co robię.

Dziękuję kochanie.

I tak zaczęłam mój subiektywny alfabet emigracyjny. Pomysłodawczynią tej serii postów jest Dorota.

Jeżeli chcecie poczytać o emigracji z innej, alfabetycznej, perspektywy, zajrzyjcie na blogi moich koleżanek z Klubu Polek na Obczyźnie. Spis znajdziecie tutaj

26 thoughts on “Subiektywny alfabet emigracyjny: A jak mój ulubiony mąż

  1. Pewnie mu miło,że tyle mu zadzieczasz i tak dużo dla Ciebie znaczy. Trzymam kciuki za kolejne takie wspaniale lata. ✊✊✊

    Liked by 1 person

Comments are closed.