W Holandii pada, a jak nie pada, to znaczy, że chmury się ładują. Tak mi mówił mój ulubiony mąż zaraz po mojej przeprowadzce. Może gdyby mi to powiedział jeszcze przed wyjazdem z Polski, to lepiej bym się nad tym zastanowiła.
W Holandii średnia roczna ilość opadów waha się pomiędzy 690 a 900 mm, przy czym najwięcej deszczu spada na nasze głowy pomiędzy lipcem a październikiem. Deszczowe lato jest tutaj normą, a mimo to rok w rok Holendrzy na to właśnie narzekają.
Do tego wszystkiego dochodzi fakt, że jedna czwarta tego małego, płaskiego kraju, gdzie średnia wysokość to 10 m n.p.m., leży w depresji. Znaczy się poniżej poziomu morza. Właśnie temu, jak i klimatowi morskiemu, zawdzięczamy częste zachmurzenia i tę znaną holenderską szarość.
Początki były trudne. Brakowało mi słońca i światła, szczególnie zimą. W Polsce potrafi być zimno i śnieżno, za czym w ogóle nie tęsknię, ale równocześnie słonecznie i jasno. Holandia dała mi popalić tygodniami szarówki i nisko zawieszonych chmur.
To nie deszcz mnie dobijał, ale brak światła. Cierpiałam dosyć mocno i walczyłam różnymi sposobami, z lepszym lub gorszym efektem. Teraz, po dziesięciu latach, już się trochę przyzwyczaiłam i zrozumiałam dlaczego Holendrzy piją niezmierzone ilości kawy.
W domu mamy porządne lampy, które dają dużo światła. Wielkie okna też pomagają. A jak tylko pokaże się słońce, razem z całą Holandią, wystawiam do niego twarz, choćby na minutkę.
Holendrzy to naród jaszczurek. Zawsze znajdą to jedno słoneczne miejsce i będą się w nim wygrzewać. Ja też chwytam każdy promień słońca. Jak tylko wyjdzie zza chmur stanę w domu tak, żeby świeciło mi na twarz. Szczególnie teraz, kiedy jest już częściej szaro i pochmurnie.
Jeżeli chcecie poczytać o emigracji z różnych perspektyw, zajrzyjcie na blogi moich koleżanek z Klubu Polek na Obczyźnie. Spis znajdziecie tutaj.
Też cierpię na brak słonca. W tym roku po raz pierwszy zakupiłam witaminę D3 – słońce w kapsułkach. Nie zmienia to jednak faktu że i tak lubię Irlandię.
Jak dołączyć do klubu Polek na obczyźnie?
Pozdrawiam z Zielonej Wyspy
LikeLiked by 1 person
Tutaj znajdziesz wszystkie informacje o Klubie Polek: http://klubpolek.pl/sample-page/
Ja Holandię też lubię, ale szarości mogłoby być trochę mniej. :)
LikeLike
w Polsce teraz jest podobnie, więc nic nie straciłaś ;) wolałabym oglądać chmury w Holandii jednak, niż w Polsce :D
LikeLike
Oj kochana, ja najchętniej to bym oglądała chmury we Włoszech. Jeszcze wszystko przed nami. :-)
LikeLike
oj, bez słońca bym nie mogła…
LikeLiked by 1 person
Podobno człowiek jest się w stanie do wszystkiego przyzwyczaić. :)
LikeLike
Oj zgadzam się całkowicie! Tu jeszcze niby w miarę znośnie, ale jak pomyślę o skandynawskiej zimie i paru miesiącach nawet nie szarówki, ale wręcz ciemności, to coś mnie skręca…
LikeLike
Do miesięcy ciemności chyba się nie da przyzwyczaić. Jak sobie radzisz?
LikeLike
Ja chyba już wolę zdecydowaną ciemność nad chmury i deszcz. Ja moje szwedzkie ciemności rozświetlam sobie lampami i lampkami wszędzie i kominkiem i światełkami LES na domu. Może jest ciemno ale miło i przytulnie. Lubię porządną szwedzką zimę z mrozikiem i śniegiem. Nienawidzę może i cieplejszych ale ciapkowatych niby-zim jak ostatnie 2 lata.
LikeLike
Ja też sobie rozświetlam świecami, lampami i lampkami. Deszcz i wilgoć przy kliku stopniach powyżej zera to mała przyjemność, ale chyba wolę to od solidnej zimy z ostrym mrozem i kupą śniegu. Przynajmniej w mieście. :-)
LikeLike