Latanie samolotem stało się tak normalne, że niewiele osób rozumie moje zamiłowanie do długiego podróżowania. Uwielbiam jeździć na wakacje samochodem. Dopiero wtedy czuję, że jestem w podróży.
Możliwe, że wynika to z tego, że samolot był kiedyś moim miejscem pracy, ale jeżeli mogę wybrać, to z przyjemnością zrezygnuję z podróży lotniczej. Podróż samochodem, pociągiem czy promem, to spokojne przemieszczanie się, z poczuciem zmiany miejsca pobytu, to właśnie podróż.
W samolocie ucieka mi ten element przemieszczania się, zmiany. W jednej chwili jestem tutaj, w następnej już tam. Nawet jeżeli lot trwa 8 czy 10 godzin, to mam wrażenie wykonania zajęczego skoku.
Znowu jesteśmy w Anglii i znowu samochodem. Podróż promem z Hoek van Holland do Harwich trwa 7 godzin. To siedem godzin z książką, w towarzystwie mojego ulubionego męża, to kolacja w restauracji z widokiem na piękne morze i błękitne niebo. To podróż z prawdziwego zdarzenia.