O pisaniu, prokrastynacji i poszukiwaniu

photo-1422544834386-d121ef7c6ea8
Zdjęcie: Milada Vigerova | Unsplash

Chciałabym Wam napisać, że prę do przodu jak taran, że w ostatnich tygodniach zapisałam niezliczoną ilość stron, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Chciałabym napisać, że wypełniona wiosenną energią walczę o swoje. Ale to wszystko nie jest takie proste.

Wiosenna energia jest, wypełnia mnie powoli, ale jeszcze nie dotarła do mojej głowy. Od kilku tygodni pracuję więcej w bibliotece i poddałam się temu rytmowi, bardzo nieregularnemu rytmowi. Nie mam stałych dni i godzin pracy i uczę się jak to łączyć z pisaniem, sportem i ogarnianiem domu.

Nieregularna praca to dla mnie żadna nowość, ale nigdy wcześniej nie łączyłam jej z pracą kreatywną. Szukam metody, sposobu na ogarnięcie tego zamętu. Znowu szukam nowej siebie.

Wiem, że muszę się nauczyć pisać „pomimo, że”, że idealne warunki nie istnieją. Życie lubi stawać nam na drodze i nie słucha naszych próśb o spokój. Prokrastynacja to taka wredna koleżanka, która zawsze pomoże mi znaleźć wymówkę. A przecież skoro idę do pracy na 13:30, to od rana mogę znaleźć godzinę, żeby pogapić się na pustą kartkę papieru. Bez tego gapienia się nic z tego nie będzie.

Dlatego dzisiaj usiadłam wreszcie przy biurku, uchyliłam okno, żeby powdychać cudowny zapach wiosennego deszczu i pogapiłam się na pustą kartkę. Dzisiaj pozostała biała, ale może jutro zapełni się słowami?

2 thoughts on “O pisaniu, prokrastynacji i poszukiwaniu

Comments are closed.