Subiektywny alfabet emigracyjny: Z jak zwykłe życie

deathtostock_lonely_commute-04
Zdjęcie: Death to the Stock Photo

Czasem mam wrażenie, że moja rodzina i znajomi w Polsce myślą, że moje życie to wieczne wakacje. A emigracja to codzienne wstawanie, chodzenie do pracy, gotowanie obiadów, sprzątanie, spotkania ze znajomymi, wieczory na kanapie, życie po prostu. Moje życie na emigracji nie jest wyjątkowe. Oczywiście, że jest inne niż to w Polsce, ale na pewno nie są to wakacje.

Mam wrażenie, że z jednej strony ci, co zostali w kraju żałują emigrantów, a z drugiej patrzą na nas tak, jakby nasze życie to było jakieś eldorado. Wszystko jest lepsze, łatwiejsze, bardziej kolorowe. Nie wiem skąd te sprzeczne przekonania.

Może emigranci tworzą wokół siebie taką aurę, a może jest to wynik obserwacji podczas wizyt w Polsce. Przecież jak przyjeżdżam, to mam tam wolne. Mogę całymi dniami szlajać się po mieście i pić wino w południe. Mam wakacje, mam czas, mogę sobie pozwolić na smakowanie życia. W tym czasie rodzina i znajomi chodzą dzielnie do pracy i wieczorem, zmęczeni, muszą jeszcze znosić moje towarzystwo i opowieści z całodziennych przyjemności.

Może potem ta sytuacja przekłada się, gdzieś w naszych umysłach, na wyobrażenie o całokształcie życia emigranta, bo przecież to w Polsce jest zwykłe życie, a ja wyłamuję się ze schematu.

Wyjaśnijmy to raz na zawsze: emigracja to zwykłe życie, w innych warunkach, w innym języku, ale jednak tak bardzo podobne do tego w Polsce.

24 thoughts on “Subiektywny alfabet emigracyjny: Z jak zwykłe życie

  1. Niekiedy takie wyobrażenie kreują ludzie, którzy mieszkają za granicą i opowiadają bajki, np. jak nic nie robią, a kasa sama leci lub też ile zarabiają funtów, a nie dopowiedzą ile wydają na mieszkanie, jedzenie etc.

    Liked by 1 person

    1. Chcesz powiedzieć, że brytyjska emigracja nam złą prasę robi? ;-)
      A tak na serio, to właśnie tego się obawiałam. W moim przypadku jednak skłaniam się ku mojemu wyjaśnieniu sytuacji, jako że nie opowiadam bzdur rodzinie i znajomym, no i nie zarabiam w funtach. :D

      Liked by 1 person

  2. ‘Grass is always greener in the neighbours’ yard..’
    Ja mam emigrować za rok. I jestem przerażona. Emigruję z powodów osobistych, ale wszyscy patrzą na mnie jakbym się wycwaniła i zwiewała z Polski. Byle dalej. Tylko, że wcale nie planowałam opuścić kraju zanim poznałam poznałam swojego mężczyznę <3
    Ale im się nie przetłumaczy..

    Liked by 1 person

    1. Nie przejmuj się. Ja zawsze myślałam o wyjeździe. Zaczęło się to już w szkole średniej. Koniec końców wyjechałam z powodów osobistych właśnie.
      Będzie dobrze. Dokąd niesie Cię serce?

      Liked by 1 person

      1. Do Szwajcarii. Do części francuskiej. Język na poziomie książkowym. Brzmię im ‘wżdy’ i ‘azaliż’ pewnie xD Slangów i dialektów nie znam :P Trochę się boję. Jak nieznanego..

        Liked by 1 person

        1. Rozumiem Twoje obawy. Może pocieszy Cię to, że ja jadąc do Holandii nie znałam ani trochę języka i nie miałam pozwolenia na pracę, ale jakoś się wszystko dobrze ułożyło. Powoli, krok po kroku, odnajdziesz tam swoje miejsce. 😊 A jakbyś potrzebowała mentalnego wsparcia, to pisz.

          Liked by 1 person

          1. Może się zdarzyć. Pewnie napiszę ;)
            Ja na razie muszę dobić do dyplomu zanim wyjadę. Obym po tym wszystkim nie przestała czerpać radości z tego co robię… System studiów jest nie dla mnie :/
            <3 Mój ulubiony architekt jest z Holandii :D Rem Koolhaas :)

            Liked by 1 person

  3. Mam 20 lat, na emigracji już ósmy rok dochodzi. Niedawno byłam w Polsce na wakacjach (w sumie, to pojechałam, by wyrobić dowód, a że przez miesiąc na rodzinnym zadupiu trafiłby mnie jasny szlag, to kupiłam plecak i zwiedziłam pół kraju – jak dotąd moje najlepsze wakacje w życiu). Oczywiście, gdy poznani “po drodze” ludzie słyszeli, że mieszkam na drugim końcu Europy jakąś 1/3 swojego życia, nagle zmieniali ton wypowiedzi i zaczynali mądrości typu “w dupie byłem, gówno widziałem”. Później osoby zostakące w kraju się dziwią, że większość tych na obczyźnie nie chce wracać :/

    Liked by 1 person

      1. Ojj, takie widoki, jak jechałam z Zakopanego do Warszawy, to nigdzie nie ma :) ale samymi widokami człowiek się nie naje. Nie powiem, trafiły się też fajne jednostki, ale mimo wszystko większość poznanych ludzi dalej żyje w komunie. Nawet ci młodzi. Smutne to trochę.

        Liked by 1 person

  4. Mnie się wydaje, że czasem nawet to nasze życie jest trudniejsze :) W moim przypadku bardzo daleko od rodziny i przyjaciół, całkiem inna kultura, która uczy Cię innego spojrzenia na świat, stresy związane z samą przeprowadzką i zaaklimatyzowaniem się w nowym środowisku, a nawet takie przyziemne rzeczy jak na przykład brak majonezu Winiary w sklepie :) Pozdrawiam upalnie. Agata

    Like

    1. Trochę inaczej to widzę. Nie uważam, że nasze życie jest trudniejsze, jest może inne. W Twoim przypadku, codziennie zmaganie się z inną kulturą może być trudne, ale nadal poza tym prowadzisz zwykłe życie. Nie jesteś na ciągłych wakacjach. I to próbowałam przekazać. :)

      Liked by 1 person

    2. Tez uwazam, ze sumarycznie nie trudniejsze. Owszem sa sprawy z ktorymi nam trudniej, jest tesknota za smakami, widokami, osobami. Ale sa nowe osoby, smaki, zapachy, widoki, ktore zycie nam na Obczyznie wzbogacaja.

      Liked by 1 person

      1. Tak, tak, tak. Poza tym tęsknota nie wiąże się dla mnie z emigracją. Czasem można zmienić miasto albo nawet dzielnicę i tęsknić z kimś lub czymś. Są też smaki związane z osobami, których już nie ma. I tak można tęsknić za czymś nie wyjeżdżając z domu.

        Liked by 1 person

  5. „Czasem mam wrażenie, że moja rodzina i znajomi w Polsce myślą, że moje życie to wieczne wakacje” Doskonale Cie rozumiem. Mieszkam od 8 lat w Niemczech i spotkalam sie z roznego rodzaju reakcjami, szczczegolnie w gronie znajomych. Wszedzie, gdzie nas nie ma jest latwo, lekko i przyjemnie.

    Like

Comments are closed.