Nie daję się jesieni

jesien
Zdjęcie: juniperphoton | Unsplash

Nigdy nie miałam zdania na temat listopada. Po prostu kolejny miesiąc ze swoimi charakterystycznymi cechami. Dopiero po przeprowadzce do Holandii trochę się to zmieniło. Kiedy już od września codziennie mokłam i marzłam na rowerze, w listopadzie miałam serdecznie dosyć. I to nie o listopad sam w sobie chodziło, ale o to, że przede mną kolejny miesiąc wiatru, deszczu i zimna.

W tym roku, już na początku jesieni, zapowiedziałam, że mam zamiar się cieszyć tym okresem. Będę spędzać więcej czasu w domu, z książką i kubkiem gorącej herbaty. Będę brała ubranie na zmianę do pracy i będę się śmiać deszczowi w twarz. 

Nic z tych planów nie wyszło, bo jesień nas w tym roku rozpieszcza. Mieszkam w Holandii już trochę ponad jedenaście lat i tak ciepłego, słonecznego i suchego października jeszcze tutaj nie widziałam. 

Przypomniały mi się złote polskie jesienie z mojego dzieciństwa i ten zachwyt zmieniającą się aurą. Pamiętam jak niesamowite wydawało mi się, że liście wiedzą, że muszą spadać właśnie w listopadzie. I jak to jest, że ten miesiąc ma taką akuratną nazwę. :-) Miałam piękne książeczki o wszystkich porach roku (włącznie z przedwiośniem) i zaczytywałam się w nich, bo tak cudownie opisywały świat. 

W tym roku weszłam w jesień pozytywnie i czuję, że z zimą też sobie poradzę.

Taki komentarz zostawiłam pod postem Jak mieć dobry listopad na blogu Agnieszki Maciąg. Na prawdę czuję, że w tym roku jest inaczej. Zupełnie jakby natura nagradzała mnie za pozytywne nastawienie. Piękny wrzesień i październik opóźniły jesienne nastroje. Listopad zaczął się typowo – deszczem, chociaż dzisiaj po południu pokazało się słońce.

Nadszedł czas szarości i nisko zawieszonych chmur, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Spokojnie, z uśmiechem na ustach, robię plany na najbliższe miesiące. Cieszę się długimi popołudniami i wieczorami w domu. Takimi bez wyrzutów sumienia wywoływanych piękną pogodą za oknem.

W zeszły piątek dotarła do mnie cała Jeżycjada. Idealnie na tę porę roku. Będę się delektować przygodami Borejków w kubkiem herbaty w dłoni. Na jutro zapowiedziała się kolejna przesyłka, a w niej Bonda, Puzyńska, Rusin i Maciąg. Z takimi książkowymi zapasami nie mogę narzekać na złą pogodę. Muszę się nią cieszyć.

Mam nadzieję, że też się nie dajecie jesieni. A jeżeli listopad sprawia wam kłopoty to poczytajcie u Agnieszki jak sobie z nim radzić.

2 thoughts on “Nie daję się jesieni

Comments are closed.