
Nigdy nie miałam zdania na temat listopada. Po prostu kolejny miesiąc ze swoimi charakterystycznymi cechami. Dopiero po przeprowadzce do Holandii trochę się to zmieniło. Kiedy już od września codziennie mokłam i marzłam na rowerze, w listopadzie miałam serdecznie dosyć. I to nie o listopad sam w sobie chodziło, ale o to, że przede mną kolejny miesiąc wiatru, deszczu i zimna.
W tym roku, już na początku jesieni, zapowiedziałam, że mam zamiar się cieszyć tym okresem. Będę spędzać więcej czasu w domu, z książką i kubkiem gorącej herbaty. Będę brała ubranie na zmianę do pracy i będę się śmiać deszczowi w twarz.
Nic z tych planów nie wyszło, bo jesień nas w tym roku rozpieszcza. Mieszkam w Holandii już trochę ponad jedenaście lat i tak ciepłego, słonecznego i suchego października jeszcze tutaj nie widziałam.
Przypomniały mi się złote polskie jesienie z mojego dzieciństwa i ten zachwyt zmieniającą się aurą. Pamiętam jak niesamowite wydawało mi się, że liście wiedzą, że muszą spadać właśnie w listopadzie. I jak to jest, że ten miesiąc ma taką akuratną nazwę. :-) Miałam piękne książeczki o wszystkich porach roku (włącznie z przedwiośniem) i zaczytywałam się w nich, bo tak cudownie opisywały świat.
W tym roku weszłam w jesień pozytywnie i czuję, że z zimą też sobie poradzę.
Taki komentarz zostawiłam pod postem Jak mieć dobry listopad na blogu Agnieszki Maciąg. Na prawdę czuję, że w tym roku jest inaczej. Zupełnie jakby natura nagradzała mnie za pozytywne nastawienie. Piękny wrzesień i październik opóźniły jesienne nastroje. Listopad zaczął się typowo – deszczem, chociaż dzisiaj po południu pokazało się słońce.
Nadszedł czas szarości i nisko zawieszonych chmur, ale jakoś mi to nie przeszkadza. Spokojnie, z uśmiechem na ustach, robię plany na najbliższe miesiące. Cieszę się długimi popołudniami i wieczorami w domu. Takimi bez wyrzutów sumienia wywoływanych piękną pogodą za oknem.
W zeszły piątek dotarła do mnie cała Jeżycjada. Idealnie na tę porę roku. Będę się delektować przygodami Borejków w kubkiem herbaty w dłoni. Na jutro zapowiedziała się kolejna przesyłka, a w niej Bonda, Puzyńska, Rusin i Maciąg. Z takimi książkowymi zapasami nie mogę narzekać na złą pogodę. Muszę się nią cieszyć.
Mam nadzieję, że też się nie dajecie jesieni. A jeżeli listopad sprawia wam kłopoty to poczytajcie u Agnieszki jak sobie z nim radzić.
Zapełnisz wieczory tym zapasikiem do wiosny :)
LikeLiked by 1 person
Na to liczę. :)
LikeLike