W listopadzie

img_7711

Po pięknym październiku, listopad był rozczarowaniem, chociaż nie wiem czego się spodziewałam. Już pierwszego dnia, jakby ktoś pstryknął włącznikiem, zrobiło się zimno, wietrznie i deszczowo. Od czasu do czasu pojawiały się piękne dni i piękne zachody słońca, ale listopad pokazał nam swoje prawdziwe oblicze.

Przeczytałam siedem książek, głównie z Jeżycjady. W moim poczuciu czytałam bardziej różnorodnie, ale Goodreads się nie myli.

„Małomówny i rodzina” Małgorzata Musierowicz
„Awakening” Sharon Bolton„Rekin z parku Yoyogi” Joanna Bator
„Szósta klepka” Małgorzata Musierowicz
„Kłamczucha” Małgorzata Musierowicz
„Sputnik Sweetheart” Haruki Murakami
„Kwiat kalafiora” Małgorzata Musierowicz
„Dagelijkse rituelen” Mason Currey
„Ida sierpniowa” Małgorzata Musierowicz
„Opium w rosole” Małgorzata Musierowicz

Zaczęłam czytać „Rebekę” Daphne du Maurier, „Brulion Bebe B.” Małgorzaty Musierowicz i „The Muse” Jessie Burton. Przeczytałam też kilka stron pierwszej części „Mojej walki” Kanusgarda, ale to nie był dobry moment na tę książkę, oddałam ją więc z powrotem do biblioteki.

Jak widać plan z czytaniem po niderlandzku wypadł słabo. Grudzień też pewnie nie będzie lepszy, ułożyłam sobie stos na grudzień i znowu jest polsko-angielski.

 

Oglądałam  House of Cards i skończyłam czwarty sezon. Nadal oglądam Breaking Bad. W grudniu planuję więcej czytania, mniej oglądania.

Byłam na weekend w Londynie, gdzie świętowałam zaślubiny naszego przyjaciela i spędziłam czas z moją kochaną M. Bardzo się cieszę, że się zobaczyłyśmy, ale mam okropny niedosyt po tym krótkim weekendzie.

Wesele było w pięknym The Royal Exchange. Były smokingi, wieczorowe sukienki i mnóstwo szampana.

img_7745
The Royal Exchange w Londynie

Kupiłam kilka książek, głównie te ze stosu powyżej, ale dotarły też do mnie książki zamówione wcześniej.

 

Czułam się bardzo różnie. Raz przepełniona energią, potem znowu zupełnie z niej wyzuta. To był trudny miesiąc. Choroba teścia i dużo niepewności dały o sobie znać w ostatnich dniach. Nie miałam siły być silną i pękłam. Polało się mnóstwo łez, ale powoli dochodzę do siebie. Niepewność przeciąga się na najbliższe dni, a może nawet tygodnie, a ja walczę dalej.

Jak wam minął listopad?

6 thoughts on “W listopadzie

  1. Miesiąc pod znakiem Jeżycjady, jak widzę :) I wcale się nie dziwię, biorąc pod uwagę okoliczności… To takie ciepłe, krzepiące ksiązki. Dużo zdrowia dla Teścia i sił dla wszystkich życzę. A popłakać od czasu do czasu chyba jednak trzeba. W ramach “oczyszczania” ze złych emocji.

    Like

  2. Mój listopad podobnie jak u Ciebie, sinusoida, trochę dobrze, trochę pod kreską… Ale nic to, głowa do góry i byle do przodu, czego sobie i Tobie życzę :)

    Jak wrażenia do tej pory z „The Muse”? Jestem zachwycona jej okładką, ale wciąż we mnie dudni “nie sądź książki po okładce” i jeszcze się nie zdecydowałam jej kupić

    Like

    1. Zawsze do przodu, ale wolałabym trochę pewniejszym krokiem. :)

      “The Muse” bardzo mi się podobała. Świetnie skonstruowana historia, fajny pomysł na jej opowiedzenie.

      Like

Comments are closed.