
Grudzień to dziwny miesiąc, trochę oderwany od rzeczywistości, wypełniony oczekiwaniami. Przez pierwsze dni wszyscy czekają na Sinterklaas, a zaraz potem wypatrują już świąt i końca roku. Dla moich kotów to miesiąc pełen stresu, wywołanego przedwczesnymi wybuchami petard. Szkoda jest mi ich strasznie i staram się zapewnić im jak najwięcej spokoju w tym okresie.
W grudniu przeczytałam dziewięć książek:
„The Muse” Jessie Burton
„Brulion Bebe B.” Małgorzaty Musierowicz„Jak zdrowo i pięknie żyć, czyli ekoporadnik” Kingi Rusin
„Hygge: The Danish Art of Happiness” Marie Tourell Søderberg
„Fantastic Beast and Where to Find Them: The Original Screeplay” J.K. Rowling
„Pełnia życia” Agnieszki Maciąg
„The Little Book of Hygge: The Danish Way to Live Well” Meika Wikinga
„Lampiony” Katarzyny Bondy
„Noelka” Małgorzaty Musierowicz
Udało mi się spełnić grudniowe plany czytelnicze i bardzo mnie to cieszy. Do „Pełni szczęścia” niedługo wrócę, bo to książka do wielokrotnego czytania i zaglądania.
Obejrzałam „Fantastic Beasts” w kinie i byłam zachwycona realizacją tego filmu. Jeżeli jeszcze nie widzieliście, to koniecznie zaplanujcie wyjście do kina. Cudeńko.
Słuchałam dużo muzyki, choć głównie radia, żeby choć trochę zagłuszyć wybuchy. Słuchałam też siebie, bo poczułam silną gotowość na zmiany.
Doświadczyłam wielu pożegnań, bo od stycznia zaczęłam pracę w innym oddziale i na nowym stanowisku.
Sylwestra spędziłam w domu, z A. na kanapie. Dużo rozmawialiśmy, myśleliśmy i kombinowaliśmy. Poczyniliśmy plany na Nowy Rok, ale trochę niestandardową metodą. Zastanowiliśmy się jak chcemy się czuć za rok i gdzie chcemy być. Nie w fizycznym miejscu, tylko gdzie chcemy być w życiu, na jakim etapie. To nam pomogło stworzyć osobiste plany na ten rok.