
Kiedy planowałam ten rok, jedną z rzeczy, które zapisałam na mojej tablicy było „na koniec roku będę fit”. Nie napisałam, że schudnę, że będę ćwiczyć 4 razy w tygodniu, zacznę chodzić na siłownię i basen, będę wstawała o 5 rano, żeby ćwiczyć jogę. Tu chodzi o uczucie, że w tym roku zrobiłam wszystko co mogłam dla ciała i duszy. Chcę być fit fizycznie i mentalnie. Tylko tyle i aż tyle.
W czerwcu zeszłego roku, w dniu urodzin, obiecałam sobie, że w wieku czterdziestu lat będę w życiowej formie. Kończyłam trzydzieści osiem lat i perspektywa budowania tejże formy przez kolejne dwa lata wydawała się rozsądnym pomysłem. Dzisiaj, ponad pół roku później zaczynam lekko panikować, bo mało z tych planów wyszło.
Ja wiem, że świat się nie zawali jeżeli mi się nie uda, ale tak bardzo chcę to zrobić dla siebie, dla własnego dobrego samopoczucia. Wiem, że ćwiczenia dobrze na mnie wpływają. W okresach, w których regularnie uprawiam sport jestem szczęśliwsza, mam więcej energii i mam wrażenie, że świat się do mnie uśmiecha.
Do tego dochodzi zdrowie fizyczne. Ponieważ mam bardzo luźne stawy, zaleceniem ortopedy jest regularne ćwiczenie i wzmacnianie mięśni. Wiem, że ma rację, bo sport pomaga mi w bezbolesnym życiu. Brak ćwiczeń wiąże się u mnie z bólami bioder, kolan i pleców.
Niestety mam ze sportem bardzo trudną relację. Raz kocham, zaraz potem nienawidzę. Dlatego trudno mi jest utrzymać regularność treningów. Dlatego też postanowiłam dzielić się tutaj moją walką. Mam rok i trzy miesiące na wypracowanie życiowej formy. Nie będzie łatwo, ale mam nadzieję, że dacie mi kopa w tyłek jak zacznę odpuszczać.
Tydzień zero to robienie planu. Od stycznia śmigam regularnie na rowerku stacjonarnym i buduję bazę. Bazę, której bardzo potrzebowałam, żeby ruszyć z ćwiczeniami całego ciała. Tutaj do gry wchodzi Ewa Chodakowska i jej programy. Lubię z nią ćwiczyć, bo przemawia do mnie spokojnym głosem, wszyscy krzyczący instruktorzy fitnessu mnie odrzucają.
Plan jest jak następuje:
• 3 razy w tygodniu program Chodakowskiej. Mam ich kilka, więc mogę sobie różnicować, żeby mi się nie znudziło.
• 2 razy w tygodniu rowerek stacjonarny, 45 minut.
• 1 raz w tygodniu długi spacer, 45 minut.
Do tego dochodzi codzienne stawianie 10 000 kroków. Również w dzień odpoczynku.
Z czasem chciałabym dodać do tego krótkie sesje (10-15 minut) jogi rano, ale to później, na razie o tym jeszcze nie myślę na poważnie.
Raz w tygodniu będę zeznawać jak mi poszło. Liczę na Wasze wsparcie i doping. Pomożecie?
Imponujesz mi, będę Cię śledzić, z nadzieją, że mnie zainspirujesz :-) pozdrawiam!
LikeLiked by 1 person
Dziękuję bardzo. Właśnie dołożyłaś mi motywacji. :)
LikeLiked by 1 person
Kochana jasne, ze bedziemy. Zajrzyj sobie na blog Moniki Dr.Lifestyle, niestety na kupienie kursu korepetycji z odzywania jest juz za pozno. I jeszcze blog codziennie fit- sporo fajnych wpisow choc jej cwiczenia mi nie odowiadaja. Ja cwiczyc niecierpie, ale musze, wiec cwicze. Poki co laze na biezni w domu po pol h 3-4x w tygodniu. Masz ambitny plan, ja mysle, ze jesli zaliczysz polowe bedzie dobrze. 3maj sie.
LikeLike
Dzięki Agnieszka. Korepetycji z odżywiania nie potrzebuję. W tej kwestii jest u mnie bardzo dobrze. :) Ambitny plan powiadasz. Ja teraz też ćwiczę 5-6 razy w tygodniu, tylko że wyłącznie na rowerku stacjonarnym. Ja też nie lubię ćwiczyć, ale mam nadzieję, że kiedyś osiągnę to uzależnienie od endorfin, o którym wszyscy mówią. 😄
LikeLike
A no to swietnie bo ja sie w radach dietetycznych nieco gubie i porad nigdy nie za wiele a Monika wyglada na rozsadna osobe, Jak dla mnie ambitny, ja max sie zmuszam 4x. Ale to bardzo dobrze dla Ciebie. Jak znajdziesz poklady endorfin daj znac, dla mnie sa wciaz nieosiagalne.
LikeLike
Ja nie zamierzam przchodzić na dietę. Jem zdrowo i zróżnicowanie, nie przejadam się i uważam, że to wystarczy. ☺ Jak się dowiem gdzie się skrywają te endorfiny to dam znać.
LikeLike
Zle mnie zrozumialas, na roznych diatach to ja tez juz nieraz bylam. Teraz sie staram 90% czasu jesc zdrowo i zroznicowanie, nie pijac zbyt czesto alkoholu, ewentualnie winko czerwone, jesc owoce i warzywa itp.
LikeLike
Aaaa No to ja też tak. 😊
LikeLike
Dasz radę – przed tobą jeszcze 3/4 czasu na zrealizowanie planu :)
To 10 000 kroków potraktuj jako priorytet – taka tam moja rada, osoby, która ze sportem ma chwile namiętnej miłości i okresy wielkiej nienawiści. Spacer zawsze dobrze robi i jakoś najłatwiej wchodzi w krew. Powodzenia!
LikeLiked by 2 people
Dzięki Beatko. Taki mam plan. 10 000 kroków robiłam codziennie swego czasu, ale potem ponakładało się na siebie tyle spraw, że zabrakło czasu dla mnie. Teraz robię z siebie priorytet.
LikeLike
Dzięki Beatko. Taki mam plan. Swego czasu robiłam dziennie 10 000 kroków, ale potem ponakładało się na siebie kilka spraw i zabrakło już czasu dla mnie. Teraz robię z siebie priorytet.
LikeLike
Kibicuje i możemy się razem wspierać. Ja tez nie byłam zbyt stała w moim dbaniu o siebie. Jednak brak kondycji fizycznej od razu odbił się na psychice i postrzeganiu siebie. Tez ćwiczę i podobnie jak Ty z Ewa – głównie skalpel bo muszę wtopić się w rytm i podreperować kondycję.
LikeLike
Świetnie! Razem raźniej. ☺
LikeLiked by 1 person