
Luty to dla mnie trudny miesiąc, zawsze tak było. Mimo że w tym roku nie miałam zimowego spadku energetycznego, to i tak najchętniej przeskoczyłabym od razu do marca. Luty kojarzy mi się z szarością i przenikliwym zimnem, innym niż w pozostałe zimowe miesiące. W tym miesiącu zawsze spowalniam, mniej czytam, mniej wychodzę z domu, więcej śpię. Wiem, że to końcówka zimy i niecierpliwie wypatruję wiosny.
Na początku miesiąca operowali mojego teścia i tydzień po operacji spędziłam na pracy, wizytach w szpitalu, planowaniu i ustalaniu kto, gdzie, kiedy. Męcząca jest konieczność ustalania każdego dnia z milionem innych osób. Cieszę się, że to już za nami. Teść jest w domu i powoli, bardzo powoli, dochodzi do siebie.
Końcówka lutego to nowy reżim treningowy i koniec okresu próbnego w pracy. Wysiłek fizyczny i spokój w pracy trochę rozluźniły mi sytuację w głowie. Okazuje się, że sport pomaga mi bardziej niż myślałam. A to dopiero początek!
Przeczytałam (tylko) siedem książek:
„Imieniny” Małgorzata Musierowicz
„Typisch Nederlands” Daphne Deckers
„Magik” Magdalena Parys
„Życie i czasy Stephena Kinga” Lisa Rogak
„Tygrys i Róża” Małgorzata Musierowicz
„Kalamburka” Małgorzata Musierowicz
„Dorota Masłowska. Dusza światowa” rozmawiała Agnieszka Drotkiewicz
Słuchałam podcastu Elizabeth Gilbert Magic Lessons. Jeżeli jesteś twórcą i słuchanie po angielsku nie sprawia Ci trudności, to serdecznie polecam Ci ten podcast. Ja po każdym odcinku znajduję nowe pokłady energii.
Przynosiłam do domu oznaki wiosny.
Spędzałam dużo czasu w domu, z A. Zakopywaliśmy się razem na kanapie, dużo rozmawialiśmy o naszych planach na przyszłość, o tym gdzie chcielibyśmy mieszkać za parę lat.
Jak już mówiłam miesiąc spowolnienia. Teraz czekam na wiosnę i cieplejsze dni.
Cieszę się, ze teść czuje się lepiej. Buziaki!
LikeLike
Dziękuję. Buziaki!
LikeLike