Projekt 40. Miesiąc, w którym przyszedł kryzys.

bruno-nascimento-149663.jpg
Zdjęcie: Bruno Nascimento | Unsplash

Trzeci miesiąc treningów za mną. Nie było łatwo, miałam gorszy okres mentalnie i chociaż ćwiczenia pomagają poprawić humor, to trudno było mi się za nie zabrać. Spacery mi nie wyszły przez cały miesiąc. Albo lało albo musiałam być w różnych miejscach jednego dnia i łatwiej mi było rowerem.

Pierwsze trzy tygodnie szły nawet nieźle, poza wspomnianymi spacerami. Raz udało mi się zrekompensować brak spaceru rowerkiem stacjonarnym, ale tylko raz.

W trzecim tygodniu doszłam do wniosku, że Skalpel sprawia mi co raz mniej trudności i niedługo będę musiała wskoczyć na wyższy poziom. Może Skalpel Wyzwanie?

Ostatni tydzień był mocno kryzysowy. Udało mi się zrobić jeden raz Skalpel i dwie 45-minutowe sesje na rowerku stacjonarnym. Poza tym nic. Jedno wielkie nic.

Ten tydzień był ciężki mentalnie i fizycznie. Nie miałam na nic siły, a pod koniec doszedł jeszcze trzydniowy ból głowy wspomagany bólem brzucha. Nie miałam siły na trening i pozwoliłam sobie na odpoczynek i dojście do siebie.

Długi okres bez urlopu dał o sobie znać. Ostatni raz byliśmy na wakacjach w październiku, a potem urlopy przeznaczaliśmy na pomoc teściom. Do tego doszła zmiana stanowiska w pracy i ostatnie zawirowania reorganizacyjne i powoli zaczęłam padać na twarz.

Od wczoraj odpoczywam. Od dzisiaj w pięknej Prowansji. Tydzień spędzam tutaj, a w sumie dwa tygodnie odrywam się od pracy.

To tydzień regeneracji. Będzie codzienny trening albo spacery, będzie pisane i czytane. Do tego pyszne jedzenie i wino. Reszta może zaczekać. Tryb pełen relaks włączony.