Listopad, miesiąc deszczu i wiatru, ale też pięknych i późnych wschodów słońca. Codziennie rano po wyjściu z pod prysznica otwieram łazienkowe drzwi balkonowe z nadzieją na piękny widok. Przez chwilę cieszę się ciszą, wdycham chłodne, wilgotne powietrze i staram się zabrać ten spokój ze sobą do pracy. Niestety nie zawsze udaje mi się zatrzymać go na dłużej. Lubię moją pracę, ale pozbieranie się po reorganizacji zabiera dużo czasu, a mi brak do tego cierpliwości. Ja bym chciała już teraz, zaraz wprowadzić zmiany, na które wszyscy czekają. Niestety tak to nie działa. Uzbrajam się więc w cierpliwość i robię swoje. Staram się zaakceptować aktualny stan rzeczy.
Nadal SŁUCHAM wiatru i deszczu, tego ci u nas pod dostatkiem. Słucham też siebie, swoich potrzeb. Dzięki temu słuchaniu wyklarował mi się kilka dni temu pewien plan. Całkiem konkretnie ruszyłam w kierunku jego realizacji.
CZUJĘ SIĘ podekscytowana nowym planem działania. Mam ochotę wszystkim o tym powiedzieć, ale tym razem zachowam to dla siebie. Na dzielenie się przyjdzie czas, na razie czeka mnie praca u podstaw.
CHCIAŁABYM aby moje zdrowie wróciło do normy. Kaszlę od trzech tygodni, przeszłam już chyba wszystkie fazy. Teraz mam fazę ataków kaszlu wywołanych uczuciem jakby w gardle zalegał mi kurz. Do tego organizm mi zwariował i na nogach pojawiły mi się dziwne wykwity, bolesne do tego stopnia, że nie mogłam stać ani chodzić. Jest to prawdopodobnie reakcja na zapalenie dróg oddechowych, którą trzeba odchorować. Leki, opaski uciskowe na nogach i czekanie na polepszenie. Nie tak planowałam spędzić najbliższe tygodnie.
JESTEM WDZIĘCZNA ZA mojego cudownego męża. Wspiera mnie we wszystkim co robię, a teraz jeszcze bardziej, jeszcze trochę mocniej. Bez niego nie byłabym tu gdzie jestem ani tym kim jestem. Z nim mogę przenosić góry.
PRACUJĘ NAD moim nowym planem, ale również nad nowym podejściem do sytuacji w pracy. Powoli odnajduję w tym wszystkim spokój, system pracy, który do mnie pasuje.
UCZĘ SIĘ mniej przejmować wszystkim i wszystkimi dookoła. Staram się robić swoje, dążyć do swoich celów, walczyć o to, co ja uważam za ważne. Krótko mówiąc uczę się stawiać siebie i swoje potrzeby na pierwszym miejscu.
CIESZĘ SIĘ, że są wokół mnie ludzie, którzy mnie rozumieją, wspierają i dopingują moje pomysły.
CZYTAM kolejną część przygód Agathy Raisin i „Kafkę nad morzem” Murakamiego.
OGLĄDAM Designated Survivor i od czasu do czasu odcinek Gilmore Girls.
Jak Was potraktował listopad? Polecicie mi coś do oglądania?