Czy Ania z Zielonego Wzgórza może zmienić życie?

Ania, moja imienniczka, dziewczynka, z którą się identyfikowałam w dzieciństwie. Odnajdywałam w sobie jej ciekawość, gadatliwość, miłość do opowieści, marzycielstwo i potrzebę poczucia wolności, ale też poczucie braku akceptacji. Chciałam nawet mieć rude włosy, bo myślałam, że dziewczynki z rudymi włosami mogą więcej.

Nadal odnajduję w sobie Anię. Moje głębokie potrzeby są wciąż takie same. Zakopałam je głęboko na długi czas i myślę, że to właśnie te próby dostosowania się do oczekiwań innych, były jednym z powodów moich stanów depresyjnych.

View this post on Instagram

I’ve just watched first episode of the third season on Anne with and E, on my hometrainer. It made me want to reread all Anne books. I loved Anne of Green Gables and all the other Anne books when I was young. My Polish editions were read to pieces. I identified with Anne (in Polish she has the same name as me), with her imagination, her curiosity, her love for stories, her need to feel free. I actually still identify with all this now at 41. This Netflix series sparked something in me, made me look at myself again, at what I want and need in life. It was always there, I’ve just put it aside for a while, buried it deep, while trying to be someone I am not. It’s done now. I’m back to being myself, living the life my way, doing the things that make me happy. I’m me again and that feels amazing. ✨ Właśnie obejrzałem pierwszy odcinek trzeciego sezonu „Ania nie Anna”. Teraz chcę znowu przeczytać wszystkie książki o Ani. Uwielbiałam „Anię z Zielonego Wzgórza” i wszystkie inne książki o Ani, gdy byłam młoda. Moje polskie wydania były wyczytane do rozpadu. Utożsamiałam się z Anią, z jej ciekawością świata, jej wyobraźnią, jej miłością do opowieści, jej potrzebą poczucia wolności. Właściwie nadal identyfikuję się z tym wszystkim w wieku 41 lat. Ta seria Netflixa coś we mnie obudziła, sprawiła, że znów spojrzałam na siebie, na to, czego chcę i potrzebuję w życiu. To zawsze tam było, odłożyłam to na chwilę, zakopałam głęboko, próbując być kimś, kim nie jestem. Ale już z tym koniec. Wracam do bycia sobą, życia po swojemu, robienia rzeczy, które mnie cieszą. Jestem znowu sobą i czuję się z tym świetnie. ✨ #anneofgreengables #annewithane #mylittlestories #favouritebookseries #favouritebooks #livingmylifemyway #myslowandsimple #storytellers #mybeautifulstories #thestoriesthatchangeus #heartfullofstories #bookstagram #igreads #bookworm #readinglife #aniazzielonegowzgórza #ulubioneksiążki #anianieanna #opowieści #bookstagrampl #igczyta #dobreksiążki #inspiracja #wolność #thegoodgram #dobreżycie #zwykłedobreżycie #mólksiążkowy #reclaimingvulnerability #kochamczytać

A post shared by Anna Maria Boland (@annamboland) on

Teraz z tym kończę, bo dzięki Ani, nie Annie, odkryłam siebie na nowo. Długo broniłam się przed tym serialem, obawiałam się, że zniszczy moje wspomnienie bojowniczki, a okazało się, że to zupełnie niepotrzebne.

Netflixową Anię zaczęłam oglądać pod koniec zeszłego roku i poczułam, że wybudzam się z długiego snu. Nie miałam pojęcia, że skrywało się we mnie jeszcze tyle nieprzepracowanych emocji. I tyle zakopanych marzeń.

To dzięki temu serialowi wszystko zaczęło się wynurzać na powierzchnię. To dzięki odnalezieniu mojej wewnętrznej Ani zaczęłam znowu wierzyć w swoje możliwości. Zrozumiałam też, że tylko żyjąc po swojemu, robiąc to, do czego rwie się moje serce, odnajdę w sobie spokój.

Czasem potrzebujemy małego bodźca, z niespodziewanego źródła, żeby przypomnieć sobie kim jesteśmy i jakie są nasze wartości. Ania zmieniła moje życie, po raz kolejny.