Co mnie martwi

Martwi mnie stan świata. To, że ludzie odwracają się od demokracji, że tak szybko zapomnieli jak to jest żyć bez niej. Martwi mnie to, że tak łatwo odwracamy się od osób o innym kolorze skóry, innej orientacji seksualnej czy też innego wyznania. Tak, jakby ich życie było mniej warte od naszego, tylko dlatego, że jest inne. Martwi mnie brak akceptacji inności.

Nie rozumiem jak w kraju, który był dotknięty faszyzmem jak żaden inny w Europie, w kraju, w którym ludzie przez długie lata po wojnie nadal bali się o swoje życie, w kraju, w którym zamykano ludzi w więzieniach za inne przekonania, można mieć tak krótką pamięć. Jak to się dzieje, że aż 7% społeczeństwa głosuje na osobę o faszystowskich poglądach? Jak to się dzieje, że człowiek, który nazywa całą grupę osób ideologią, odczłowiecza ich, ma szanse na wygraną w wyborach?

Naprawdę tak szybko zapomniano o lekcjach historii? O tym jak się zaczął holokaust?

Martwi mnie, że w kraju, który jeszcze 3 lata temu miał czarnoskórego prezydenta, bezbronni czarnoskórzy ludzie giną na ulicy, zabijani przez tych, którzy powinni ich chronić. Martwi mnie to, że niestabilny narcyz jest u władzy i ma szansę na reelekcję. Martwi mnie, że w „kraju wolności” odmawia się jej całej grupie społecznej, tylko i wyłącznie ze względu na ich kolor skóry. Martwi mnie to, że imigranci nie mają żadnych praw. Że dzieci są traktowane gorzej niż zwierzęta, że kraj, który walczy z totalitaryzmem nie widzi jego objawów na własnym podwórku.

Martwi mnie, że w dobie powszechnego dostępu do informacji i wiedzy, są ludzie, którzy protestują przeciwko środkom zapobiegającym rozprzestrzenianiu się wirusa. Że podczas gdy każdy z nas ma dostęp do badań naukowych, są ludzie, którzy nie wierzą w działanie szczepionek.

Martwi mnie, że w pogoni za sukcesem i dobrobytem zapomnieliśmy o zadbaniu o naszą planetę. Że myślimy o sobie i tym co tu i teraz, zapominając, że wszystko to, co robimy zostawia po sobie ślad. Martwi mnie, że nie myślimy o następnych pokoleniach, że nie robimy wszystkiego, co w naszej mocy, żeby zostawić im świat, w którym da się żyć. Martwi mnie stan naszej planety i to, że w dobie pandemii jej dobrobyt zszedł na dalszy plan. Martwi mnie, że nie widzimy jak bardzo pandemia i zmiany klimatyczne są ze sobą połączone.

Martwi mnie nasza krótkowzroczność. Martwi mnie, że wybieramy polityków, którzy tylko ją pogłębiają. Martwi mnie świat, ale jest we mnie nadzieja, że się obudzimy i zaczniemy dokonywać mądrych wyborów.