Przez ostatnich kilka lat czułam się zagubiona, ciągle szukałam swojego miejsca, swojej drogi. Odrzucałam to, co było tuż przed moim nosem i rozglądałam się dalej. Próbowałam wszystkiego, tylko nie tego, co powinnam była robić.
Dlaczego? Bo nie wierzyłam, że jest to dla mnie możliwe, bo nie wierzyłam w siebie, w swoje możliwości, bo myślałam, że ta droga nie jest dla mnie, że są lepsi ode mnie i nie powinnam im zasłaniać widoku.
Przyszedł jednak ten moment, że powiedziałam sobie dość. Dość umniejszania swoim umiejętnościom, dość chowania się, dość poszukiwań. Doskonale wiem co chcę robić i doskonale wiem, którą drogę obrać.
Od kilku tygodni idę tą właśnie drogą i dawno nie czułam się tak spokojnie. Jestem tu, gdzie być powinnam. Mimo, że się martwię o finanse, o przyszłość, o to jak osiągnąć swoje cele, to wiem, że to jest moje miejsce.
Te wszystkie poszukiwania były wywoływane strachem. Ale okazało się, że strach przed życiem pełnym frustracji i zastanawianiem się a by było gdyby jest większy. Okazuje się, że podążanie własną ścieżką, mimo dyskomfortu jest łatwiejsze niż ciągłe zamiatanie własnych pragnień po dywan.
Czasem musimy żyć tak, żeby nasza pewność siebie musiała za nami gonić. Robić rzeczy, na które nie jesteśmy gotowe. Przerażać same siebie, a potem śmiać się w głos, bo postawiłyśmy ten kolejny krok.
Tak! :D
LikeLiked by 1 person