Plany czytelnicze

Jak co roku, od kilku lat, w styczniu rozmyślam nad tym jak chcę, żeby wyglądał mój czytelniczy rok. Trochę popycha mnie do tego Goodreads, bo namawia mnie do ustawienia sobie czytelniczego wyzwania. Mnie namawiać nie trzeba, bo choć uważam, że nie ważne jest jak dużo się czyta, osobiście lubię wyzwania i pomaga mi to ogarnąć moje czytelnicze życie.

W tym roku chciałabym czytać więcej po niderlandzku. Znowu. Co roku sobie to obiecuję i co roku wychodzi jak wychodzi. Najwięcej czytam po angielsku, a odkąd mam abonament na Legimi, polski mu chyba nie ustępuje. A ten nieszczęsny niderlandzki zawsze zostaje w tyle. Uważam, że to wina tłumaczeń, a raczej mojej niechęci do niektórych. Na przykład nie lubię czytać przekładów w angielskiego, wolę oryginał. Z francuskiego natomiast, lepsze są na polski. To samo dotyczy włoskiego. Z niemieckiego i z języków skandynawskich wygrywa chyba niderlandzki, choć nie porównywałam jeszcze z polskim. I tak ten niderlandzki mi gdzieś ucieka, a przecież jest też sporo rodzimych autorów, których mogłabym czytać. Do nadrobienia więc, z pomocą biblioteki.

Drugim postanowieniem jest doczytanie wreszcie Murakamiego. Mój mąż jest ogromnym fanem i chciałam parę lat temu postanowiłam się dowiedzieć o co biega i przeczytać wszystkie jego książki w kolejności wydania. Zostało mi siedem książek, plus jedna, która wychodzi w tym roku (po polsku już wyszła w 2020). Podchodzę do jego książek jak pies do jeża, a przecież gdyby mi się nie podobały to już dawno zaniechałabym czytania jego prozy.

Chciałabym też pomniejszyć stosy książek, czekających na przeczytanie. A trochę tego czeka.

Poza tym chcę czytać dużo i wybierać książkę zamiast przewijania Instagrama. Czytanie mnie uspokaja, dodaje mi energii, pozwala uciszyć niepokój. Bezmyślne przewijanie mediów społecznościowych nie pomaga mi w niczym.

I tyle. Więcej postanowień brak.

A jak tam Wasze plany czytelnicze?