Kiedy zadano mi to pytanie na Instagramie, najpierw usiadłam i zaczęłam się nad nim poważnie zastanawiać, ale nic mi nie przychodziło do głowy. Aż doszłam do wniosku, że to nie chodzi o to, czego szukam w książkach, ale o to, co w nich znajduję.
Ja w książkach szukam często po prostu rozrywki, pewnego oderwania od świata, innych ludzi, innej rzeczywistości. A znajduję w nich czasem siebie, czasem wiedzę, czasem coś, co otwiera mi różne szufladki w głowie, czasem czystą rozrywkę właśnie, oderwanie od rzeczywistości i odpoczynek.
Nie zgadzam się z podejściem, że czytanie musi być po coś, że zawsze muszę coś z nich wynosić, coś głębokiego, coś poza dobrze spędzonym czasem. Książki są rozrywką i mam do niej pełne prawo.
Nie każdy musi czytać dla rozwoju, dla zdobywania nowej wiedzy. Nie muszę w książkach szukać głębi i specjalnego przekazu, nawet jeżeli było to zamysłem autora. Mogę po prostu cieszyć się czasem spędzonym z opowiadaną historią.
Nie włączam się w falę ciągłego rozwoju, zdobywania nowej wiedzy, parcia do przodu, do góry. Uważam, że odpoczynek i czysta rozrywka, nie robienie niczego specjalnego, są bardzo ważną częścią mojego życia i są niezbędne dla mojego zdrowia i dobrego samopoczucia.
Nawet zawodowi sportowcy mają dni odpoczynku i regeneracji. Te dni są bardzo ważne, żeby potem móc lepiej trenować i osiągać lepsze wyniki.
Nasza głowa też potrzebuje takich dni. Nasz mózg potrzebuje odpoczynku i czasu na regenerację i poukładanie sobie nowych informacji.
Dlatego właśnie czytanie książek, które już znamy, czy też oglądanie po raz wtóry tego samego serialu, tak bardzo nas relaksuje. Nasz mózg już to zna i nie musi wkładać w ten proces aż tak dużo wysiłku i dzięki temu możemy mentalnie odpocząć.
Tak samo może działać „lekka” lektura, czytanie wyłącznie dla rozrywki. Dlaczego więc miałabym sobie tego odmawiać?