Kiedy pomysły odchodzą w siną dal

Miałam pomysł na posta na bloga, ale go nie zapisałam i uciekł mi gdzieś pomiędzy śniadaniem a sprzątaniem łazienki. Zupełnie nie mogę sobie przypomnieć o co chodziło. Nic, nawet mały skrawek myśli nie łopocze mi w głowie. Nie pomogło stanie w kuchni przy czajniku, ani gapienie się przed siebie. Nie ma. Zwiał. Nie wiem czy wróci.

Staram się korzystać więcej z notesów. Zapisywać wszystko, nawet to, co wydaje mi się w danym momencie nieważne. Jak widać daleko mi jeszcze do doskonałości i nadal zdarza mi się myśleć, ze to to akurat zapamiętam. Tego to akurat nie muszę zapisywać. No i nie zapamiętałam i powinnam dobrze wiedzieć, że tak będzie.

Marzą mi się stosy zapisanych notesów, a w nich lekko pofalowane kartki od zapisanych na nich słów. Lubię pisać piórem na papierze, szczególnie kiedy jeszcze nie wiem co dokładnie chcę powiedzieć. Lubię jak moja ręka przesuwa się od lewej do prawej, jak pojawią się za nią słowa, których jeszcze przed chwilą wcale nie myślałam.

Uczę się zapisywać wszystko, spisywać myśli, uczucia, spostrzeżenia, rozmowy, pomysły. Uczę się, że wszystko jest warte zanotowania, że nigdy nie wiemy co może z takiej notatki wyniknąć.