Tak sobie leżę na kanapie i myślę, że to odpoczywanie to coś mi nie wychodzi. Wczoraj się nie udało, w związku z czym dzisiaj zmęczenie nie odpuściło, a ja zamiast odpoczywać robię tysiąc rzeczy.
No dobra na szczepionkę musiałam pojechać i potem odebrać zamówione roślinki i zakupy zrobić. Ale prania już nie musiałam robić, ani ogródka ogarniać. Bałagan na stole też mógł poczekać do jutra w sumie.
A przecież ja jestem świetna w odpoczywaniu. I w leniuchowaniu również. I nie mam problemu ze spędzeniem dnia na kanapie. A jednak jak mnie coś przymusza, to od razu mnie nosi. Jakbym owsiki w dupie miała.
Znowu leżę więc na kanapie i próbuję już nic nie robić. Chociaż właśnie mi się przypomniało, że truskawkom, malinom i figowcom wody trzeba dać. Ech…