Trafiłam na swoje notatki ze Szkoły Mistrzów Pióra (obecnie Studium Kreatywnego Pisania), a tam takie zdanie: nie bać się tego, co jest w głowie. Nie bać się tego co jest w głowie. Ten strach to chyba mój największy pisarski problem. W mojej głowie dużo się dzieje, a ja tego nigdzie nie zapisuję, nic z tym wszystkim nie robię. Dlaczego? Bo zawsze myślę, że to nie jest interesujące, że nie mam prawa o tym mówić czy pisać, że od mówienia o tym są inni.
I teraz patrzę na to zdanie i myślę, że czasem to ja głupia jestem po prostu. Przecież ci inni nie powiedzą tego tak jak ja, bo tylko ja mam tą moją perspektywę. I tylko ja mogę opowiedzieć o tym co mi siedzi w głowie w ten sposób. A do tego, gdybym się nie bała tego, co jest w mojej głowie, to ten blog byłyby żywszy, miałabym też pewnie mnóstwo zapisanych notesów, a może nawet napisałabym już dawno tę cholerną książkę.
Ech… Nie bać się tego, co jest w głowie. Chyba to sobie na ścianie powieszę, żeby nie zapomnieć.
Jak fajnie, że ktoś to napisał. Mam, a właściwie chyba miałem, podobnie. Piszę “chyba”, bo to co miałem i mam w głowie nie daje się w całości zapisać na papierze. Próbowałem nagrywać na dyktafon, ale tu nie można przeglądać tego co się napisało wcześniej. I dopiero pod koniec lat 80′ ub.w. problem rozwiązał komputer ze specjalnym oprogramowaniem. A więc pisz, nagrywaj i męcz klawiaturę, bo to co mamy w głowach ewoluuje, niekoniecznie tak jak byśmy tego oczekiwali.
Pozdrawiam
LikeLiked by 1 person
Oj tak, to bardzo ciekawe jak to, co zapisane może ewoluować z czasem.
LikeLike
Myślę, że nie warto zmieniać tego co zapisane, ponieważ jest to jednak historia i dowód tego, że my sami też się zmieniamy. Bo cóż z tego, że w młodości styl miałem piękny, a teksty były logiczne i kamunikatywne (dla mojej grupy wiekowej, mentalnej i światopogladowej) skoro wiedza ogólna i doświadczenie było jeszcze nikłe?
LikeLike
To zależy o jakim tekście mówimy. Jeżeli o czymś już opublikowanym, to bym nie zmieniała, jeżeli o czymś zapisanym tylko dla mnie, co chcę teraz wykorzystać, to jak najbardziej.
LikeLike
Nie chodziło mi o publikacje, bo tutaj trudno coś zmieniać. Miałem na myśli notatki, zapiski, uwagi na marginesie, komentarze, itp. Ja staram się niczego nie zmieniać, ale chętnie dopisuję nowe uwagi. Dobrym przykładem jest mój blog, który prowadzę od końca lat 90′ ub.w. Czasami zaglądam do swoich wcześniejszych tekstów i zadziwiam się (na + lub -) tym co i jak wcześniej pisałem.
LikeLike
No tak, ale tu mówimy o zapiskach prywatnych, poza blogiem oczywiście. A mi chodzi o teksty tworzone z zamysłem publikacji. Nad nimi trzeba pracować i je zmieniać.
Ale tak w ogóle to chodziło mi raczej o to, że jak się zajrzy do zapisków, to można znaleźć tam interesujące rzeczy, które mogą być zaczątkiem czegoś nowego. Ewoluować do czegoś, o czym nie mieliśmy pojęcia, że możemy stworzyć.
LikeLike
No to pełna zgoda, ja też – pisząc jakieś zamówione teksty – wywalam nie tylko całe strony, ale i nieraz rozdziały (informatyka i psychologia). W każdym razie “zapisanych na gorąco” myśli nie warto kasować, bo potem bardzo trudno do nich dotrzeć.
LikeLiked by 1 person
Dodam jeszcze, że warto wszystko zapisywać, bo nigdy nie wiadomo gdzie siedzi coś ciekawego.
LikeLiked by 1 person