Lustra – Agnieszka Lis

Od tygodnia myślę co Wam powiedzieć o tej książce. Nadal nie do końca jestem pewna czy jestem zawiedziona, czy jednak nie tak bardzo. Bo może to tylko moje wysokie oczekiwania spowodowały, że dostałam nie do końca to, czego się spodziewałam. Chociaż…

Dostałam postaci nieperfekcyjne, historię nieprzesłodzoną, błędy, porażki, szczęścia, miłość, zazdrość, życie w komforcie finansowym, ale też takie, gdzie każdy grosz się liczy. Dostałam dawkę wiedzy i ciekawą historię. Tego się właśnie po Agnieszce Lis spodziewałam.

Jednak coś mi nie do końca grało. Miałam wrażenie, że autorka straciła serce do swoich bohaterów. Pierwszy tom serii był najlepszy, najżywszy. Przy drugim czułam, że miało go nie być, a trzeci wypadł gdzieś pośrodku.

Historia Heinricha jest poprowadzona bardzo ciekawie, czuć w niej zainteresowanie autorki tematem, aż chciałoby się dowiedzieć więcej. Kacper i Sylwia weszli w dorosłość i szukają swojej drogi, a to zawsze do mnie przemawia. Nawet historia Patrycji, choć trochę na uboczu, bardziej widziana oczami innych bohaterów miała dla mnie duży potencjał. A reszta bohaterów? Jakoś miałam wrażenie, że są, bo od nich się to zaczęło.

Nadal twierdzę, że książki Agnieszki Lis są bardzo życiowe, a bohaterowie podobni do nas, z rozpoznawalnymi problemami i rozterkami. Przemawia do mnie też to, że w jej książkach nikt się nie godzi na status quo, że bohaterowie nie ustają w poszukiwaniu swojego miejsca w życiu.

Dzięki temu czuję, że autorka mnie rozumie, że rozumie życie.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.