Uwielbiam czytać i czytam dużo. Nie chodzi o przechwałki, ale żebyście zrozumieli, co mam na myśli mówiąc dużo, w tym roku przeczytałam już 90 książek. Ciągle mi mało, ciągle chciałabym czytać więcej, ale prócz czytania jeszcze trzeba żyć.
Wydawałoby się, że jak się tak dużo czyta, to lista książek do przeczytania ciągle się zmniejsza. Nic z tego. Ona się ciągle powiększa, bo mnóstwo książek prowadzi do kolejnych tytułów. Czytam jedną książkę i dopisuję kolejne dwa tytuły do listy.
Normalnie widok czekających książek mnie uspokaja, ale ostatnio mnie trochę stresuje. Zastanawiam się kiedy uda mi się je przeczytać, kiedy moja lista książek do przeczytania się wreszcie pomniejszy. I marzę momencie kiedy przeczytałam wszystko z domowych stosów i z listy na Goodreads. Że nic nie przybywa, tylko ubywa i że znajduję się w takiej sytuacji, że nie wiem co dalej. Idę do księgarni albo do biblioteki i szukam nowego tytułu. Bez planu, bez sprawdzania listy.
To się nigdy nie zdarzy, choć zlikwidowanie domowych stosów ma małe szanse realizacji. Ale dopóki czytam, tak długo będzie trwała lista kolejnych książek do przeczytania.