W tym roku miałam zapełniać notes za notesem. Miałam spisywać wszystko, pogrubiać strony atramentem. Jest sierpień, a mój dziennik nie jest nawet w połowie zapełniony. Inne notesy też mają więcej pustych stron niż tych zapisanych. Dlaczego tak trudno jest mi wszystko zapisywać?
Czy dlatego, że boję się tego, co siedzi w mojej głowie? Czy to dlatego, że nie ufam swoim pomysłom? A może uważam, że są małe i nie zasługują na zapisanie? Czasem wydaje mi się, że na pewno o czymś nie zapomnę, bo to taki świetny pomysł, a potem jest to stracone na wieczność. Kto nie jest temu winien, niech pierwszy rzuci kamieniem. Tak bardzo się wtedy na siebie wkurzam. Gdybym tylko sięgnęła po ten przeklęty długopis.
Naprawdę chcę być tą osobą, która wszystko spisuje, która ma półki wypełnione notesami pełnymi swoich przemyśleń, pomysłów, zapisków, podsłuchanych rozmów, opisów osób i miejsc. Chcę być tą osobą, która może otworzyć notes i przekartkować go w poszukiwaniu pomysłu.
Czasami boję się, że nigdy nie stanę się tą osobą. Że nie jestem w stanie prowadzić notesu. Że nigdy nie będę miała życia, które chcę mieć, nigdy nie będę tym, kim chcę być.
Muszę to zmienić. Muszę się zmusić do zapisania wszystkiego, jakkolwiek nieważne może się to w tej chwili wydawać. Nie ma zmarnowanych słów, nie ma zmarnowanego pisania. W pewnym momencie wszystko może być ważne. Wszystko może doprowadzić mnie do czegoś, czego jeszcze nie odkryłam.
Więc znowu obiecuję sobie, że się poprawię. Będę wszystko zapisywać. Będę spisywać swoje myśli i otaczający mnie świat.
A Wy, prowadzicie notes?