Okruchy z ostatnich miesięcy

Lato w pełni, nadal. Kolejna fala upałów trzyma mnie z dala od biurka, bo pokój na poddaszu brzmi bardzo romantycznie, ale realia są jakie są. Upały nie sprzyjają siedzeniu pod dachem. Siedzę więc w dosyć dziwnej pozycji na fotelu w salonie i zastanawiam się czy nie powinnam odprawić modłów o deszcz. Zapowiadają co prawda deszcz w tym tygodniu, ale przestałam wierzyć prognozom pogody gdzieś przy drugiej fale upałów, która miała być deszczem.


Za oknem nie tylko susza, ale też odwrócone do góry nogami flagi, bo ponoć Holandia stoi na głowie (w Polsce by to nie przeszło, bo jedyne co by osiągnęli to identyfikacja z Indonezją). Najdelikatniejsza część protestów rolników, którzy nie zgadzają się z procedurami, mającymi uratować naszą planetę. Oderwanie tej grupy od rzeczywistości jest niesamowite.


Pod koniec sierpnia mieliśmy we wsi naszą lokalną paradę kwiatową. Coś niesamowitego co moi bliżsi i dalsi sąsiedzi potrafią stworzyć z pianki i kwiatów. Parada to tylko początek imprezy, która trwa trzy dni. Jest muzyka, wesołe miasteczko i inne atrakcje i konkursy. Nie do końca moja bajka, ale bardzo to łączy mieszkańców.


Czytam ostatnio dużo dobrych rzeczy, aktualnie Modern Nature, autorstwa Dereka Jarmana, I Came All This Way to Meet You, autorstwa Jami Attenberg i dzisiaj zacznę Manhattan Beach, autorstwa Jennifer Egan. Moje letnie czytanie powoli dobiega końca i mogę śmiało powiedzieć, że było ogromnym sukcesem. Dawno nie czytałam tylu dobrych książek po kolei. Moje faworytki to zdecydowanie autobiograficzna trylogia Debory Levy i zbiór esejów Ann Patchett. Będę do nich zdecydowanie wracać i to nawet tej jesieni lub zimy. Ale również z przyjemnością wróciłam do świata Miniaturzystki, dzięki nowej książce Jessie Burton; zanurzyłam się w świecie rozwoju lotnictwa dzięki Maggie Shipstead i jej książce Great Circle, niespodziewanie zachwyciłam się książką Philippa Claudel’a jak i The Party Elisabeth Day. Na pewno będę sięgać po więcej książek tych autorów.


Poczyniłam plany czytelnicze na jesień. Wracam do czytania z domu, ale również chcę przeczytać wszystko co znajdę w bibliotece napisane przez Ann Patchett, Nicci French, Deborę Levy i Marian Keyes. Dodałabym jeszcze kilku autorów do tej listy, ale obawiam się, że nie starczy mi czasu.


Zrobiłam sobie przerwę od mediów społecznościowych, która miała trwać do końca sierpnia. Jednak dobrze mi tu, gdzie jestem bez nich i na razie nie wracam. Nie wiem jak długo to potrwa, ale potrzebuję odnaleźć drogę do siebie samej, do własnych myśli, do siebie tworzącej. Mam poczucie, że trochę się pogubiłam pomiędzy opiniami innych i ciągłą walką o przyciągniecie uwagi. Wróciłam do czytania blogów i newsletterów z większą uwagą. Czytam też publikacje na Substack‘u, medium oscylującym gdzieś pomiędzy blogiem a newsletterem. Publikuję tam od niedawna mój newsletter, który wysyłałam wcześniej poprzez inny program. No i powoli czuję, że powrót tutaj, na mojego bloga jest znowu możliwy. Stęskniłam się.


Martwię się regularnie o stan naszej planety. Ciągle się zastanawiam co jeszcze mogę zrobić i jak mogę wspomóc spowolnienia zmian. Często czuję się bezradna i zmęczona, bo nie mam poczucia, że politycy i wielkie firmy robią wystarczająco. Za to bardzo dobrze wychodzi im przerzucanie odpowiedzialności na obywateli. Czasem chcę uciec do kraju, który traktuje naszą obecną sytuację poważnie i gdzie politycy nie chowają głowy w piasek, na przykład do Nowej Zelandii.


Ciągle kombinuję, wymyślam sobie nowe drogi, szukam nowych możliwości i pracuję nad życiem z moich marzeń. Ostatnio idzie mi to trochę lepiej, ale nadal jestem od niego oddalona o milion lat świetlnych, a przynajmniej tak się teraz czuję. Życie jednak potrafi zaskakiwać i trochę na to liczę, że gdzieś po drodze, trafię na zakręt, który będzie tym właściwym.


A teraz poproszę o wiadomości z Waszego świata. Co słychać? Co czytacie? Co porabiacie?

9 thoughts on “Okruchy z ostatnich miesięcy

  1. Gdyby wiecej osob i rodzin mieszkalo tak jak Holendrzy to by chyba ulzylo planecie. Skromnie, praktycznie, a jednoczesnie elegancko. Nie tylko ja tak uwazam. Kiedys chcialbym pozwiedzac holenderskie miasta – ale te mniejsze. They are so cute! Pozdrawiam z Kanady.

    Like

    1. Ciekawe jak Holandia jest postrzegana z daleka. A gdyby wszyscy żyli tak jak Holendrzy, mielibyśmy jeszcze więcej wyciętych lasów, więcej autostrad, mniej natury, a zamiast ogrodów i trawników, płytki chodnikowe.
      Miasta są może cute, ale to nie pomoże w zatrzymaniu zmian klimatycznych.

      Liked by 1 person

        1. Tak! Widziałam te zdjęcia. Nie wierzę własnym oczom jak to widzę. Nie rozumiem dlaczego ktoś woli płytki od zieleni. Szczególnie, że większość krzewów ogrodowych nie wymaga od nas wiele pracy.

          Pamiętam jak jeszcze w Haarlemie wprowadziła się pod nami nowa dziewczyna. Ten ogródek to trochę dzika dżungla była, ale jakby trochę przycięła tu i tam i wyrwała część chwastów, to by miała piękną zieloną oazę w środku miasta. A ona wykopała wszystko i całościowo wyłożyła ogródek płytkami chodnikowymi. Nie zostawiła nawet jednego krzaczka. Coś niesamowitego. Szczególnie, że dla Holendrów posiadanie ogródka jest bardzo ważne. Zastanawiam się zawsze tylko po co. Jak do siedzenia na zewnątrz, to wystarczyłby im balkon. ;-)

          Like

  2. Też mnie upały tego lata dały się we znaki, dwa razy podczas urlopu (ani chodzenie po Ardenach ani Warszawa nie zyskują w 35+ stopniach Celsjusza), a potem jeszcze po powrocie kolejna fala. Nie mam pokoju na poddaszu, ale też było nieznośnie w pracy, nawet w nocy temperatura nie spadała wystarczająco, aby odpocząć.

    To trochę smutne z tymi rolnikami, nie do końca rozumiem, czy to przez brak komunikacji ze strony rządu, czy raczej zacietrzewienie tej grupy i chęć trwania mimo wszystko. A już mieszanie łajna z azbestem, tak by było trudniej zbierać z autostrady, uważam za przegięcie – stwarzanie poważnego niebezpieczeństwa dla pracowników służb porządkowych, którzy niczego tutaj nie zawinili.

    Nie mam planów czytelniczych, chyba od dawna nie robię, bo bardzo źle znoszę, gdy jakikolwiek plan mi nie wyjdzie 😞.

    Pozdrawiam z pociągu do Heidelbergu – pierwsza podróż z pracy od 3 lat 😁. Choć Deutsche Bahn nie ułatwia mi bycia eko!

    Liked by 1 person

    1. Osobiście uważam, że upały i śnieg powinny być w miastach zabronione.😄 Ale po Ardenach też bym nie chciała pomykać w takich temperaturach.

      Z rolnikami to trochę skomplikowane, jak to zwykle bywa. Z jednej strony to wina polityki. Najpierw naciskali na rolników, że wzrost produkcji jest najważniejszy, a potem (prawie z dnia na dzień) rolnicy musieli zmienić prawie wszystko. Ogromne inwestycje, które teraz się już pewnie nie zwrócą. Z drugiej strony, organizacje rolnicze wstrzymywały zmiany, bo to by oznaczało dla nich zmniejszenie zysków. I to właśnie te organizacje wspierają i podjudzają protestujących rolników. Do tego trzeba dodać Rabobank, który naciskał latami na rolników, żeby brali kolejne pożyczki o rozbudowali gospodarstwa. Wieczny wzrost ekonomiczny zawsze był w Holandii święty i to właśnie bardzo widać w tej sytuacji i tym jak jesteśmy do tyłu w kwestiach klimatycznych. W sumie to ci protestujący rolnicy to mały procent jest, ale są głośni i media im dają mnóstwo przestrzeni. A są też świetne organizacje, jak na przykład Caring Farmers, które wspierają rolników w zmianach i chcą współpracować z rządem w kwestiach klimatycznych. Ale to nie sensacja, więc media prawie o tym nie mówią.

      Ach! Plany. I już wiem dlaczego masz love hate relationship z roślinami.😄 Ja robię dosyć luźne plany, taki bardziej kierunek, w którym chciałabym iść, ale nie wykluczam zejścia z trasy. 😄

      Z Deutsche Bahn to ciekawe. Wszyscy na nich narzekają. Za to włoskie koleje są podobno świetne i punktualne. A spodziewalibyśmy się odwrotnej sytuacji.😉

      P.S. Chciałabym Ci podziękować za Twoje komentarze. Pomagają mi dalej tu być.☺️

      Like

      1. ☺️

        Trochę podobnie jest z liniami lotniczymi, przez lata dotowano rozwój, zachęcano do latania i przyzwyczajono ludzi, że mogą wszędzie tanio polecieć. A teraz bardzo byśmy chcieli, żeby było inaczej z dnia na dzień.

        Deutsche Bahn był chyba przez lata synonimem punktualności. O PKP nikt nigdy nie mówił, że mają świetne usługi, więc kolejne wiadomości o horrorze na kolei w czasie wakacji nikogo specjalnie nie dziwią. Kiedyś przeczytałam, że Deutsche Bahn ostatnie duże inwestycje poczyniło w latach ’70, a są miejsca, gdzie infrastruktura powstała jeszcze przed pierwszą (!) wojną. Jak chce się punktualnie, to podobno trzeba do Szwajcarii, odjazdy z dokładnością do sekund.

        Liked by 1 person

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Twitter picture

You are commenting using your Twitter account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.