Lekcje z ogrodu

Chciałabym podchodzić do wszystkiego w życiu tak, jak podchodzę do ogrodu. Mój ogród jest trochę dziki, na pewno nieułożony. Nie mam pięknego, równo przyciętego trawnika, ani eleganckich grządek. Mam za to dziką łączkę, która przerosła mnie (dosłownie) i moje oczekiwania i całe lato była jadalnią różnorodnych owadów. Mój ogród to laboratorium. Eksperymentuję sobie w nim, bawię się możliwościami i dużo się uczę.

W przyszłym roku cukinię posadzę trochę z boku. Nie wiedziałam, że to roślina gigant i zajmie mi pół ogródka ziołowo-warzywnego. Ogórki wysieję bliżej płotu, żeby mogły się po nim piąć. Okazało się, że truskawki wypuszczają nowe pędy w kierunku północnym, a ja posadziłam je właśnie na północnym brzegu ich grządki. Wspomagam się więc kamieniami, żeby je przekierować. Rozmaryn najwyraźniej lubi suszę. Nie podlewany całą wiosnę i całe lato, w trakcie bardzo długiej suszy, niedługo chyba mnie przerośnie. Szałwia jest niezniszczalna i nic jej nie rusza. Tymianek cytrynowy jest piękny i gęsty, za to zwykły trochę padł. Maliny i jeżyny też nie dały rady suszy. Mieliśmy dosłownie kilka owoców zanim krzewy całkiem wyschły. Ale wyrosły już nowe, więc jest nadzieja na przyszły rok.

Magnolia i hibiskus nic sobie z suszy nie robią, tak jak zresztą większość krzewów w ogrodzie przed domem. Rosną, kwitną i cieszą oczy. Ale koperek, który w zeszłym roku był piękny i mogłam zrobić mrożone zapasy na zimę, w tym roku w ogóle nie wyrósł. A zielona pietruszka, może ze dwa centymetry nad ziemię. Kolendra wykwitła zbyt szybko i krótko się nią cieszyliśmy. W przyszłym roku poeksperymentuję więc z nowym miejscem. Wysieję zioła tu gdzie w tym roku, za domem, ale też z boku domu, gdzie jest więcej cienia. To będzie eksperyment porównawczy, zupełnie jak z figowcami z Lidla. Kupiłam dwa maleństwa w zeszłym roku. Jedno posadziłam w ogrodzie za domem, drugie przed. To za domem rośnie pięknie, to przed, z trudnościami, choć zdecydowanie się nie poddaje. Myślałam, że padło, ale kilka tygodni temu wypuściło z ziemi nowy pęd i rosną już na nim liście.

Bazylia radzi sobie całkiem nieźle, ale czytałam ostatnio w Rootbound, że lubi suche stopy. Może więc susza jej sprzyja. Dzikie króliki zeżarły kalarepkę, a buraki najwyraźniej nie lubią naszej ziemi, bo już drugi rok nie wyrastają. Więcej próbować nie będę. Myślę za to o pietruszce, bo w Holandii korzeń jest trudno dostępny w sklepach. Choć ostatnio kupiłam za miedzą, w Niemczech, więc może jednak odpuszczę. Ale już myślę o przyszłej wiośnie, o tym co i gdzie wysieję. I pomyśleć, że jeszcze dziesięć lat temu, za żadne skarby nie chciałam mieć ogrodu.

Nie czytam książek o prowadzeniu ogrodu, nie przeczesuję internetu w poszukiwaniu porad, nie szukam kursów ogrodniczych. Po prostu działam, próbuję, robię tak jak potrafię. Korzystam z tych zasobów wiedzy, które już mam. Rozmawiam z sąsiadami i znajomymi, czasem coś sprawdzam, w poszukiwaniu podpowiedzi, ale nie szukam jedynej słusznej metody, nie czekam aż ktoś mi wskaże drogę. Po protu działam. Sama, z tym co mam i wiem, jak i z tym, czego jeszcze nie wiem. Obserwuję efekty, jak coś nie działa tak, to próbuję inaczej. Jak nie tu, to tam. A czasem coś odpuszczam. Bez żalu, bo przynajmniej spróbowałam.


2 thoughts on “Lekcje z ogrodu

  1. Królestwo za pęczek świeżego koperku!
    Te rachityczne gałązki popakowane w plastik i przywiezione z Kenii są beznadziejne…

    Jest jeden stragan na moim targu w sobotę, gdzie sprzedają pietruszkę. Ale też nie zawsze jest dostępna, więc jak przyuważę, to kupuję więcej i mrożę.

    Ja mam love hate relationship z roślinami, czasami lubię się nimi zajmować, a czasami mnie to kompletnie nudzi, zwłaszcza jak trudno stwierdzić, dlaczego dana roślinka postanowi akurat się nie rozwijać…

    Liked by 1 person

    1. No powiem Ci, że ten zeszłoroczny koperek to było złoto. W tym roku nic nie wyrosło, nie wiem czy za sucho miał, czy może właśnie za mokro na początku. Trochę wyrósł i padł, bo paru ogromnych ulewach. Mam nadzieję, że w przyszłym roku się uda, bo smakuje zupełnie inaczej niż ten sklepowy.

      Ja też miałam love hate relationship z roślinami, ale ostatnio jakoś mi lepiej z nimi. Zaakceptowałam, że mają swoje humory i preferencje. Ale też nie przejmuję się jak padają. Trudno, poszukam innej, która będzie chciała u mnie żyć. ;-) A kilka tygodni temu wsadziłam pestki cytryny w ziemię i mam teraz trzy maleńkie drzewka. A radochy tyle, że nie wiem.

      Zaczęłam się trochę bawić tym wszystkim i traktować to jako eksperyment. I chyba dlatego się mniej przejmuję jak coś nie rośnie. :-)

      Like

Leave a Reply

Fill in your details below or click an icon to log in:

WordPress.com Logo

You are commenting using your WordPress.com account. Log Out /  Change )

Facebook photo

You are commenting using your Facebook account. Log Out /  Change )

Connecting to %s

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.