Skoro subiektywnie, to musi też być o mnie samej w tym całym emigracyjnym zamieszaniu. Moja emigracja to bardzo świadomy wybór, a kraj docelowy został mi niejako narzucony. Dziesięć lat później mogę szczerze powiedzieć, że doskonale się tutaj odnalazłam, chociaż gdybym mogła sama wybierać, pewnie nie zdecydowałabym się na Holandię. O tym, co mnie przygnało do kraju wiecznego wiatru … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: J jak ja
Subiektywny alfabet emigracyjny: I jak inność
Zaraz po przeprowadzce wszystko co mnie otacza jest inne. Inna architektura, inny język, inna kultura. Inny styl życia, inny jego rytm. Pachnie nowością, świeżością. Od czasu do czasu zalatuje strachem, a potem znowu czuć nadzieję, przednówek zmian. Nowy kraj to nie tylko inność zastanego krajobrazu, to także inność moja wśród tubylców. Inność wzbudzająca ciekawość, a … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: I jak inność
Subiektywny alfabet emigracyjny: H jak Haarlem
Moja przygoda w Holandii zaczynała się w Amsterdamie. Mieszkaliśmy tam w mieszkaniu wynajętym od znajomego brata A. Nie trwało to długo, bo ja przyjechałam w połowie czerwca, a już we wrześniu musieliśmy się wyprowadzić. Dosyć szybko rozpoczęliśmy więc poszukiwania nowego miejsca zamieszkania. Najpierw szukaliśmy mieszkania do wynajęcia, a kiedy nic nie mogliśmy znaleźć przemyśleliśmy sprawę … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: H jak Haarlem
Subiektywny alfabet emigracyjny: G jak gazety
Kiedy już nauczyłam się chrobotać w lokalnym narzeczu zaczęłam szukać rozrywek czytelniczych. Oczywiście czytałam książki, ale o tym chyba nie muszę wspominać. Chodziło mi o czasopismo, taki holenderski Twój Styl, comiesięczną rozrywkę. Łatwo nie było. Kupowałam różne czasopisma. Przez mój dom przewinęły się Red, Jan, Linda, Elle i parę innych, których tytułów już nie pamiętam. Jednak jakoś … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: G jak gazety
Subiektywny alfabet emigracyjny: F jak fazy
Mam nieodparte wrażenie, że emigracja składa się z kilku faz. Również, że nie ma drogi na skróty. Trzeba przez nie wszystkie przejść. Powoli, świadomie. Aklimatyzacja to proces, zupełnie jak dorastanie. Bywało różnie, śmiesznie i strasznie. Mimo wszystko nie chciałabym przeskoczyć ani jednej fazy. Faza pierwsza: poszukiwanie własnego miejsca. W dosłownym i przenośnym znaczeniu. Szukanie odpowiedniego … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: F jak fazy
Subiektywny alfabet emigracyjny: E jak edukacja
W moim przypadku emigracja oznaczała naukę. Nowa kultura, inny rytm życia i nowy język. Wszystkiego musiałam się nauczyć. Emigracja to też nauka siebie. Poznałam siebie z zupełnie innej strony, zobaczyłam nowe możliwości. Tak sobie myślę, że poznawanie siebie w nowej kulturze i zupełnie innym otoczeniu, to najlepsza lekcja jaką można dostać dzięki mieszkaniu za granicą. … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: E jak edukacja
Subiektywny alfabet emigracyjny: C jak czereśnie
Na emigracji można tęsknić za wieloma rzeczami. Można tęsknić za rodziną, przyjaciółmi, spotkaniami przy kawie czy za ukochanymi książkami, których nie zabraliśmy ze sobą. Jednak tęsknota za smakami, których nie możemy znaleźć w nowym kraju, jest chyba najtrudniejsza. Z rodziną czy przyjaciółmi można pogadać na Skypie, podpatrzeć na Facebooku co się u nich dzieje, zadzwonić … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: C jak czereśnie