Subiektywny alfabet emigracyjny: U jak uniwersytet

To był rok 2010 kiedy poczułam pierwsze tęsknoty za pisaniem i tłumaczeniem. W zasadzie nie pierwsze pierwsze, ale pierwsze nawroty. Już w liceum chciałam pisać i tłumaczyć. Marzyły mi się lingwistyka stosowana i dziennikarstwo. Niestety zabrakło mi pewności siebie i odwagi, żeby zdawać na te studia. Tutaj w Holandii wiele się dla mnie zmieniło. Nabrałam odwagi … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: U jak uniwersytet

Powrót do normy

Pogoda wróciła do normy, pada. Mam nadzieję, że i u mnie wszystko wróci do normy. Nie żebym miała jakieś inne wyjście. Dzisiaj wróciliśmy z Manchesteru, przez Londyn i Belgię. Powitała nas typowo holenderska pogoda, leje jak z cebra i wygląda na to, że jak na razie nie ma zamiaru przestać. Jesień pełną parą. Mam nadzieję, … Continue reading Powrót do normy

Jesień

Może być piękna, kolorowa i słoneczna. Jak na powyższym zdjęciu. Może też być szara i deszczowa. Jesień, pora roku za którą nigdy nie tęsknię.  Nie tęsknię, bo jesienią robię się ospała i leniwa. Najchętniej zawinęłabym się w koc z zapasem herbaty w zasięgu ręki i czytała, czytała, czytała. Niestety studiowanie mi na to nie pozwala. … Continue reading Jesień

Barcelona

W Barcelonie spędziłam trzy tygodnie. Nie na wakacjach tam byłam jednakże, pojechałam na kurs językowy. Kurs języka katalońskiego, który był zorganizowany przez Instytut Ramon Llull i Uniwersytet Barceloński. Kurs był świetny, na lekcjach z języka poprawiłam swoją tegoż znajomość, a na zajęciach z kultury dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy o Barcelonie oraz kulturze, historii i literaturze … Continue reading Barcelona

48 godzinna doba

Ostatnio znajomy na Facebooku zapytał się mnie czy moja doba ma 48 godzin. Otóż nie, niestety, chociaż bardzo bym chciała. Egzaminy się zbliżają, czas pędzi, a ja próbuję się ze wszystkim wyrabiać na czas. Szkoda, że ja zupełnie nietechniczna jestem, może udałoby się wyprodukować rozciągać czasu. Z braku laku postanowiłam sobie ułatwić życie i urządziłam … Continue reading 48 godzinna doba

Idzie luty, obuj buty

Pierwsze dwa tygodnie drugiego semestru za mną. Zachrzan mam taki, że nawet nie mam czasu się w tyłek podrapać. Wykładowcy to chyba myślą, że tylko ich przedmiot istnieje. Na szczęście uczę się teraz samych fajnych rzeczy, inaczej byłoby ciężko.  Zima trochę odpuściła, ale nie chcę mówić hop, bo to w końcu luty, najzimniejszy miesiąc, i … Continue reading Idzie luty, obuj buty

Nowy Rok 2013

No i jak tam w Nowym Roku? U mnie na razie spokój. Koty dochodzą do siebie, A. na rowerze, a ja na kanapie. Bez kaca i niedospania. Tak to można wchodzić w Nowy Rok. Wczoraj przypomniałam sobie, że kiedyś na blogu książkowym Miasto książek przeczytałam, że Paulina (autorka bloga) postanowiła czytać codziennie jeden dzień z antologii … Continue reading Nowy Rok 2013

Koniec świata

Podobno już jutro koniec świata. Ja się nie zgadzam. Egzaminy za mną i wreszcie mam chwilę, żeby poczytać książki bez poczucia winy, a świat ma się skończyć? No jak tak można. Przecież to niegrzecznie niszczyć plany innych. Dzisiaj spędziłam cudowny dzień na kanapie z książką w ręku. Najlepsza forma wypoczynku po okresie egzaminacyjnym. Ten cudowny … Continue reading Koniec świata

Egzaminy

Okres egzaminacyjny w pełni. Dwa egzaminy już za mną i nawet wiem, że jeden zdałam śpiewająco. Dwa egzaminy z włoskiego jeszcze przede mną i jeszcze praca pisemna z literatury polskiej. Na szczęście nadchodzące egzaminy nie wymagają siedzenia w książkach i notatkach, bo to jeden jest z czytania, a drugi ze słuchania. Przygotowywanie się do tego … Continue reading Egzaminy

Włoski i inne uciechy

Minął miesiąc od początku roku akademickiego i rozpoczęcia mojej nowej przygody z językiem włoskim. Tempo jest niesamowite i cieszę się, że chwilowo nie mam innych zajęć na uniwersytecie. Za trzy tygodnie już pierwsze egzaminy i mam nadzieję, że do tego czasu moja wiedza z zakresu tego pięknego języka będzie lepiej utrwalona. Pod koniec października zaczynam … Continue reading Włoski i inne uciechy