Cisnę na pedały roweru jak szalona, bo wiem, że jestem już spóźniona do pracy. Nie mam nic do poniedziałków, ale to jedyny dzień, kiedy zaczynam o dziewiątej i czasem jest mi trudniej niż łatwiej, żeby zjawić się na czas. Jest za pięć dziewiąta, a przede mną jeszcze połowa drogi. Nic to, myślę, zostanę parę minut … Continue reading O poniedziałku, który bywa niedzielą
Spokój
Po raz pierwszy od tygodnia nie zostałam obudzona o 7 rano odgłosem wyburzania muru. Obudziłam się o 8:45 zdziwiona, że jest tak cicho. Moją pierwszą myślą było: "Pewnie jest dzisiaj jakieś święto i chłopaki mają wolne". Okazuje się, że chłopaki pracują, ale wyburzyli już taki kawał placu przed moim domem, że przyszedł czas na wywózkę … Continue reading Spokój