Subiektywny alfabet emigracyjny: S jak samotność

Początki mojej emigracji naznaczone są samotnością. Nie taką emocjonalną, głęboką i rozrywającą serce, ale spokojną, pogodzoną z sytuacją. Wyjeżdżając wiedziałam co mnie czeka i nie spodziewałam się cudów. To była samotność wywołana wyrwaniem z tłumu, bo w Warszawie prawie nigdy nie byłam sama.  Kiedy A. wychodził do pracy, ja spędzałam długie godziny na internetowych rozmowach … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: S jak samotność

Subiektywny alfabet emigracyjny: F jak fazy

Mam nieodparte wrażenie, że emigracja składa się z kilku faz. Również, że nie ma drogi na skróty. Trzeba przez nie wszystkie przejść. Powoli, świadomie. Aklimatyzacja to proces, zupełnie jak dorastanie.  Bywało różnie, śmiesznie i strasznie. Mimo wszystko nie chciałabym przeskoczyć ani jednej fazy. Faza pierwsza: poszukiwanie własnego miejsca. W dosłownym i przenośnym znaczeniu. Szukanie odpowiedniego … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: F jak fazy

Subiektywny alfabet emigracyjny: B jak brak

Początek mojej emigracyjnej przygody upływał pod znakiem braków. Brak znajomości języka, brak pozwolenia na pracę, brak własnego kąta, brak przyjaciół, brak słońca. Trochę tych braków było, ale nic czego nie dałoby się zmienić. No może poza brakiem słońca. Wyjeżdżając do Holandii miałam pełną świadomość tego, że znajdę się w trudnej sytuacji. Nie znałam języka i … Continue reading Subiektywny alfabet emigracyjny: B jak brak