Wątpliwości i oczekiwania

Od rana myślę co by wam tu dzisiaj naskrobać i nic. Cisza w głowie. Zastanawiam się skąd to sie bierze. Przecież nie z ciszy w eterze, bo fajnie tu sobie rozmawiamy. Raczej z własnej, osobistej niepewności i regularnego rozmyślania nad sensem tego dzielenia się ze światem moimi myślami. Powinnam nie bać się tego, co mam w głowie, ale jednak w większości przypadków wewnętrzna cenzura wygrywa. To właśnie wtedy odkładam napisanie posta, bo przecież może to bzdury, o których nikt nie chce czytać.

Często wątpię, głównie w swoje możliwości, w sens tego co robię, w siebie po prostu. Słyszę głos, mówiący, że i tak nic z tego nie będzie, że mogę równie dobrze odpuścić. W młodości przypisywano mi lenistwo, nikt nigdy nie wpadł na to, że brakuje mi zwykłego wsparcia, wiary we mnie. Zamiast mi mówić, że jestem beznadziejna, mogli powiedzieć „Spróbuj, a jak nic z tego nie wyjdzie, to trudno. Przynajmniej spróbowałaś i czegoś się po drodze nauczyłaś.” A ja się wychowałam w przekonaniu, że albo robi się coś dobrze albo wcale. A to przecież tak nie działa.

Żeby robić coś dobrze, najpierw trzeba się tego nauczyć, wypracować tę dobroć praktyką, potknięciami, błędami, próbami, upadaniem i wstawaniem. Staram się nie myśleć już w kategoriach wszystko albo nic. Nauczyłam się, że nieudane próby są bardzo ważne, że to one pomagają mi znaleźć właściwe ścieżki, dobre rozwiązania. Jednak nadal czasem o tym zapominam. Czasem muszę sobie soczyście przekląć, czasem się wypłakać. Mówię sobie wtedy, że świat nie jest czarno-biały, że perfekcja jest nudna, że zrobione jest lepsze od doskonałego.

Staram się nie przejmować tym, co pomyślą sobie inni, ale to trudne jak się jest przyzwyczajonym do zadowalania tychże. Myślę, że wiele z nas zostało tak wychowanych, że my same (i sami) stoimy na samym końcu i myślimy o sobie dopiero jak wszyscy wokół są zadowoleni, jak zaspokoiłyśmy ich oczekiwania. I to właśnie mnie najbardziej powstrzymuje przed działaniem dla własnego dobra. Ciągle się uczę stawiać siebie na pierwszym miejscu. To trudne, bo prawie fizycznie odczuwam wyrzuty niespełnionych oczekiwań. A przecież powinnam być już przyzwyczajona, bo nie udaje mi się ich spełniać od 1978 roku.

5 thoughts on “Wątpliwości i oczekiwania

  1. Rezygnujesz z napisania czegoś, bo to może bzdury, bo może nikt nie chce tego czytać…
    Pozwalam sobie dać Ci radę, chociaż o nią nie prosisz. Pisz dla siebie, nie dla innych. Jeśli się to innym spodoba, w porządku. Jeśli nie, wyrzucisz przynajmniej z głowy część kłębiących się w niej myśli.

    Liked by 2 people

  2. Czytam i ….o matko. Jakie to moje. A w zasadzie nie moje ale jednak Przekonanie znane, które towarzyszyło mi przez wiele lat. I ten strach. Który paraliżował, przed podjęciem chociażby najmniejszej próby. …

    Liked by 1 person

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.