Marcowe plany

Niesamowite jak mi ten luty zleciał. Chyba wreszcie rozumiem o co chodzi z trwającym pół roku styczniem. W porównaniu z lutym, styczeń rzeczywiście ciągnął się niemożebnie. A teraz szast-prast i po lutym, a ja nawet nie przeczytałam tego wszystkiego co sobie zaplanowałam. Marzec się pewnie będzie dłużył, bo u mnie tak zawsze. To mój najmniej ulubiony miesiąc roku. Niby wiosna, a jednak nie, niewiadomo jak się ubrać i w ogóle jakoś mi ten miesiąc generalnie nie leży. No ale czytania mam w brud, bo i zaległości lutowe będę musiała pewnie nadrobić.

Ale najważniejsze są marcowe plany. Może powinnam zastosować teorię treningową, w której nie nadgania się opuszczonego treningu, tylko leci dalej z planem? Bo nadrabianie lutowych lektur w marcu pewnie spowoduje kolejne przesunięcia, a to mi utrudni życie na dłużej.

No to co będę czytać w marcu?

Po pierwsze Still Life, Sary Winman, czyli trzecią lekturę klubu książki. Dla mnie będzie to drugie czytanie tej pozycji, ale nie narzekam, bo to książka, którą po skończeniu chciałam od razu przeczytać jeszcze raz. Powstrzymało mnie tylko to, że chciałam pozwolić tej historii osiąść zanim znowu po nią sięgnę. Dobrze się więc składa, że jedna z uczestniczek wybrała tę książkę, bo mogę wrócić do bohaterów, którzy byli dla mnie jak przyjaciele.

Poza tym mam jeszcze cztery książki z biblioteki, które czekają na przeczytanie już skandalicznie długo. Bardzo chcę je przeczytać w marcu i wreszcie oddać do biblio. Ciągle znajduję inne pozycje, które dostają pierwszeństwo, ale czas to zmienić.

Do tego oczywiście czytam dalej z mojej Legimowej listy na ten rok, ale w lutym spowolniłam i nie jestem z tego dumna. Znowu coś się (samo!) wepchnęło przed.

Marcowy Savidge Prompt to książka z długiej lub krótkiej listy nominacji do nagrody, z której wcześniej się nie czytało. Wybrałam sobie Trust (PL: Zaufanie, w tłumaczeniu Agnieszki Walulik), Hermana Diaza, ale teraz myślę, że mogę przeczytać książkę z nominowanych do nowej nagrody Women’s Prize for Non-Fiction. Na Legimi, w sensie w abonamencie, jest dostępna (po angielsku) Some People Need Killing, Patricii Evangelisty i Wszystkie rzeczy na drogę, Tiyi Miles, w tłumaczeniu Teresy Tyszowieckiej blasK! Miałabym dwa wyzwania w jednej książce. Muszę to przemyśleć.

No i najważniejsze, a raczej najobszerniejsze, piątego marca zostanie ogłoszona długa lista nominowanych do Women’s Prize for Fiction. Już się jej nie mogę doczekać, ale też trochę się stresuję czy uda mi się sprostać temu wyzwaniu. Nie mam żadnego terminu, ale jednak fajnie by było przeczytać wszystko przed ogłoszeniem zwycięzcy, czyli przed trzynastym czerwca.

A poza czytaniem, planuję pisać, dużo, też tutaj. Będę też dalej szukać sposobu na zmianę życiowo-pracowej sytuacji i pracować na te cholerne marzenia. Czas najwyższy, bo lata lecą i nie ma na co czekać. Pewnie też zacznę jakieś prace w ogrodzie, a przynajmniej mam nadzieję, że pogoda na to pozwoli, bo jak na razie nadal codziennie pada. Nie wiem już chyba jak to jest żyć bez deszczu, bo pada już chyba od listopada jak nie dłużej. Sama już nie wiem kiedy zaczął się sezon deszczowy, mam wrażenie, że nigdy nie było inaczej. Chciałabym tak przynajmniej jeden bezdeszczowy tydzień mieć, byłoby miło.

Więcej planów nie mam, bo jak mnie choć trochę już znacie, to wiecie, że ja mało towarzyska jestem i najchętniej spędzam czas w domu/ogrodzie i nie biegam po świecie w poszukiwaniu atrakcji. Lubię spokój i ciszę, po prostu. Nie bez powodu uciekliśmy z miasta i tłocznego zachodu kraju, do małej wsi na spokojnym wschodzie.

A jak tam u was z marcowymi planami? Macie, nie macie? Co będziecie czytać?

P.S. Dla chętnych plany gadane:

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.