Plac zabaw

Wczoraj, skrolując sobie jakby nigdy nic Substackowe Notes, znalazłam coś, co potrzebowałam właśnie teraz usłyszeć (przeczytać). Nie przytoczę tego dokładnie, bo nie wiem gdzie to było (zdarza mi się scrolować Notes, tak jak Instagrama, trochę bezmyślnie i zupełnie bez celu), ale chodziło o to, żeby traktować swoje pisanie na Substacku (lub gdziekolwiek indziej) jak plac zabaw. Miejsce, gdzie się chodzi dla przyjemności, gdzie można wypróbować różne rzeczy (formę, tematy) bez spinki, bez tworzenia esejów życia.

Nie plac zabaw, ale blisko

Moim największym wrogiem jestem ja sama. Codziennie sobie obiecuję, że będę częściej blogować, że będę więcej pisać o książkach i czytaniu. A potem siadam nad klawiaturą i nic. Patrzę na ekran, a on odmruguje mi migającym kursorem i oślepiająco białą stroną. Zaglądam więc na inne strony (w poszukiwaniu inspiracji, oczywiście) albo sprawdzam czy przypadkiem nie spadła cena którejś z książek na mojej liście zakupów (bo to by mi dopiero pomogło!). I dalej nic. Tylko mruganie i ból oczu.

Bo przecież to co napiszę musi być lepsze niż lepsze. Musi mieć przekaz, musi mieć głębię. Musi mieć pewnie jeszcze z tysiąc innych rzeczy, których nawet nie jestem w stanie określić, ale wiem, że być muszą, bo inaczej cały świat (internetowy, ale zawsze) runie w gruzach (megabajtach?) i ja będę temu winna i już nigdy nie wychynę zza ekranu na jego powierzchnię, bo będzie mi wstyd, że to wszystko przeze mnie. Poza tym nie będzie przecież gdzie wychynąć, bo rozpad, ruina i inne tragiczne zjawiska.

I tak się pławię w tych obiecankach i wyrzucam swoje frustracje na niezliczonych stronach brulionów, obiecując sobie, że teraz to już na pewno i już nie będę sama sobie robić wbrew. Od jutra, ach, od dzisiaj nawet, wszystko się zmieni. Mój blog będzie pełen tekstów, których moja jedyna czytelniczka (pozdrawiam Z.) nie nadąży czytać, a ja będę się pławić w cudowności uczucia spełnienia i ulgi, że jednak udało mi się utrzymać megabajty w kupie i nie muszę się wyprowadzać do puszczy, żeby uniknąć linczu rozwścieczonych internautów.

2 thoughts on “Plac zabaw

  1. “Moim największym wrogiem jestem ja sama. Codziennie sobie obiecuję, że będę częściej blogować, że będę więcej pisać o książkach i czytaniu. A potem siadam nad klawiaturą i nic. Patrzę na ekran, a on odmruguje mi migającym kursorem i oślepiająco białą stroną. Zaglądam więc na inne strony (w poszukiwaniu inspiracji, oczywiście) “Mnie ta przypadłość dopada na skutek niedospania, choroby lub zbyt dużej ilości bodźców w ciągu dnia. :)

    Liked by 1 person

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.