Daję sobie rok

To nie jest post o tym jak daję sobie rok na osiągnięcie sukcesu. To nie jest też post o produktywności. To post o tym jak chcę dać sobie szansę. Na życie po swojemu, na robienie tego co mnie cieszy, na bycie sobą, na działania, które są dla mnie dobre i które mi dodają energii, zamiast ją ze mnie wyciągać.

Rok, liczony od wczoraj. Albo dzisiaj. Wszystko jedno. Grunt, że połowa września 2026 będzie momentem kontrolnym. Wtedy sprawdzę co działa, a co nie. Co jest dla mnie naprawdę dobre, a co może tylko mi się dzisiaj takim wydaje. Co daje mi energię, a co ją odbiera. Kiedy czuję się najbardziej sobą, co wtedy robię, gdzie jestem.

Przez ten rok daję sobie szansę. Tak zwyczajnie. Szansę, której nie może mi dać nikt inny i której sobie od lat odmawiam. Dlaczego? Ach, któż to wie? Może ze strachu? Może dlatego, że mam w sobie zakodowane pewne informacje z dzieciństwa? A może bez szczególnych powodów. Nie wiem czy to jest ważne. To, co się dla mnie teraz liczy jest to, co robię dzisiaj, co zrobię jutro i jak się z tym czuję.

Boję się okrutnie. Piszę to i się zastanawiam czy nie wolę tego robić w ciszy. Chyba wolę, ale mam też silną potrzebę mówienia o tym, że nie zawsze musimy działać dla osiągnięcia sukcesu, cokolwiek on dla nas znaczy. Możemy też działać, bo chcemy, bo czujemy, że coś jest dla nas w tym momencie dobre albo ważne. Możemy działać dla samych działań, bez potrzeby osiągania czegokolwiek konkretnego. Możemy robić coś, żeby zobaczyć dokąd nas to zaprowadzi i przez dokąd mam na myśli jak się będziemy czuć, a nie miejsce, do którego dotrzemy.

Wiem, że często będę się zastanawiać po co mi to. Będę wątpić w sens tych działań i w siebie. Strach będzie mi podpowiadał, że lepiej przestać i pogodzić się z tym jak jest. Lęk będzie mi szeptał, że byłoby łatwiej żyć według zasad, po linii oczekiwań społecznych. I czasem (często) będę chciała się poddać, przestać, porzucić nadzieję na zmianę i dać sobie spokój. Wiem, że będę szukała ucieczki, że mój umysł będzie mi podpowiadał inne rozwiązania. Wiem, bo to nie jest moje pierwsze podejście, ale pierwsze z tak długim terminem, mogę więc sobie trochę meandrować.

Będą dni kiedy nie zrobię nic z tego, co sobie zaplanowałam. Będą dni kiedy będzie mi się chciało płakać. Będą dni kiedy nie będę chciała wstać z łóżka. Będą też dni kiedy będę czuła, że to co robię ma sens, że to jest moja droga, że zajmuję się tym, czym powinnam. Czasem się potknę, czasem skoczę dalej niż myślałam, że mogę. Czasem strach będzie mnie zjadał, a czasem znajdę dowód na to, że działanie leczy ze strachu.

Rok.

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.