Szczerze mówiąc, myślałam, że dzisiaj będę wam opowiadać o innych aspektach holenderskiej kultury czytelniczej, ale jednak są małe zmiany w pierwszej dziesiątce bestsellerów.

Na miejsce czwarte wskoczyła nowa powieść Petera Buwaldy. Jednego z moich ulubionych holenderskich autorów, który niestety nie publikuje zbyt często. Debiutował w 2010 roku powieścią „Bonita Avenue”, która ukazała się również w Polsce, nakładem wydawnictwa W.A.B., w przekładzie Mai Porczyńskiej-Szarapy. Dziewięć lat później ukazała się powieść „Otmars zonen”, która miała być pierwszą częścią trylogii. W 2022 roku miała ukazać się widoczna tutaj część druga, ale autor pisząc część trzecią doszedł do wniosku, że musi coś zmienić w drugiej. I tak, koniec końców, otrzymaliśmy część drugą w tym roku, a do tego części trzeciej nie będzie. Choć oglądałam wywiad z Buwaldą i coś napomknął o książce-satelicie. Zapytam go o to podczas naszej rozmowy pod koniec października. Wszystkie jego książki to pokaźne cegły, więc choć nie ukazują się często, ma się z nich długo przyjemność.

Na miejscu szóstym książka holenderskiego rapera Typhoon (Glenn de Randamie). Nie znam człowieka, więc zupełnie nie wiem czego się spodziewać, ale opis podpowiada mi, że to książka o byciu na szczycie na scenie i w dołku za kulisami oraz że to opowieść o muzyce i życiowych lekcjach. Na pewno jest to ciekawa pozycja dla osób, które go znają, ale też wartościowa, bo nigdy nie można za dużo mówić o depresji, która może przyjść mimo sukcesów.

I na miejscu siódmym pojawiła się piąta część serii Dream Harbor. Dziwię się, że te książki jeszcze nie ukazały się w Polsce, bo są ogromnie popularne, zarówno w Holandii, jak i wśród angielskojęzycznych czytelników. To typowe małomiasteczkowe (w amerykańskim sensie tego słowa) powieści romantyczne. Czytałam pierwszą część i to ten typ powieści, o których się mówi, że jest miła. Nie wiem czy sięgnę po kolejne, może jak będę potrzebowała czegoś na ogrzanie albo na poprawę humoru. Trochę mają vibe Gilmore Girls (które zresztą bardzo lubię), choć nie wiem czy się nie zasugerowałam nazwiskiem autorki.

I to tyle nowości na liście bestsellerów w tym tygodniu. Nie jest źle. Szczególnie cieszy mnie ten Buwalda, bo to naprawdę dobry pisarz i dobrze widzieć, że czytelnicy go doceniają. Ja też już zaczęłam czytać tę powieść, w ramach przygotowań do wywiadu, ale sięgnęłabym po nią tak czy siak, tylko pewnie najpierw odczekałabym swoje w bibliotece. A tak, dzięki uprzejmości wydawnictwa De Bezige Bij czytam ją już teraz.