Stosy nadziei

Nie lubię określenia stos wstydu, a jeszcze bardziej stos hańby. Wstyd to kraść, a hańbą jest sianie nienawiści. Książki i ich kupowanie, nawet w nadmiarze, nie należy do żadnej z tych kategorii. Dlatego bardzo bym chciała, żeby te określenia wyszły z użytku.

Zacznijmy nasze czekające stosy nazywać stosami dobroci, przyjemności albo stosami przyszłości. Bo przecież książki do dobroć, a czytanie jest przyjemnością i do tego czekające książki mogą określić naszą przyszłość. Przecież spędzimy ją czytając właśnie z tych stosów. Sama przyjemność. Nazwijmy je stosami nadziei, bo książki ją niosą, a może bo mamy nadzieję, że je wszystkie przeczytamy.

Wszystko będzie lepsze od wstydu i hańby.

Ja kocham moje książki miłością bezwzględną i nie mam zamiaru się za to wstydzić. A to, że stosy rosną i musiałabym czytać non stop przez dwa lata, żeby wszystko przeczytać? No cóż, przynajmniej jak przyszedł lockdown nie musiałam się stresować, że nie mam z czego wybierać.

Jak patrzę na czekające na mnie stosy książek, zaglądam na półki gdzie kryją się nieprzeczytane pozycje, czy też włączam czytnik, ogarnia mnie spokój. Czuję, że zadbałam o swój dobrobyt. Wiem, że bez względu na to, co się wydarzy, mam moje książki, mam gdzie uciekać.

Nie ma we mnie zgody na książkowy wstyd i hańbę.

8 thoughts on “Stosy nadziei

  1. Przypomniałem sobie, że pewien rodzimy literat napisał kiedyś, że posiadanie książki jest także formą lektury. Coś w tym musi być :)

    Liked by 1 person

  2. Ja mam tak w podróży, zabieram zawsze za dużo książek, czasopism, krzyżówek. Ze strachu że mi zabraknie rozrywek. A ja nie lubię marnować czasu i myśleć, że właśnie mogłabym coś fajnego czytać…

    Liked by 1 person

Leave a comment

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.